Justyna Wysocka-Golec to żywy przykład na znaczenie uporu i determinacji w osiągnięciu sukcesu. Polka została wyrzucona z firmy, w której pracowała przez wiele lat, po tym jak wykryto u niej nowotwór. Od tego momentu minęło kilka lat. Dzisiaj Wysocka stoi na czele własnego start-upu, który ma szansę zrewolucjonizować branże motoryzacyjną.
Zaraz po studiach Justyna Wysocka-Golec była pełna optymizmu. Chciała zmieniać świat działając w NGO-sach i administracji publicznej – Okazało się, że to nie do końca możliwe – śmieje się. Odeszła więc do prywatnej firmy związanej z ochroną środowiska. Szybko awansowała, z konsultanta została kierownikiem projektu, a następnie kierownikiem działu. Nie spodziewała się wówczas, że dobra passa odmieni się po narodzinach córki.
– W trakcie urlopu wychowawczego okazało się, że mam nowotwór. Proces leczenia był długotrwały i nie gwarantował efektów. Pracodawca wręczył mi wypowiedzenie. Usłyszałam, że: „nie wiadomo jak to będzie w przyszłości” – opowiada przedsiębiorczyni. Gdy udało jej się wyleczyć, okazało się, że w firmie nie ma już dla niej miejsca.
Polka się jednak nie poddała. Przez pewien czas pracowała jako freelancer. Jedną z dorywczych prac były zlecenia od jej kolegów – Pawła Wiktora i Wojciecha Piskorskiego (tego ostatniego w firmie już nie ma). – Stwierdzili, że się sprawdziłam i zaproponowali mi pracę – opowiada.
Jednocześnie, w wolnym czasie pomagała swoim szefom w realizacji ich hobby. Obaj panowie są bowiem zapalonymi kolarzami. Charakter pracy sprawiał jednak, że swojej pasji mogli oddawać się tylko po godzinach, gdy na dworze panowała już całkowita ciemność. – Chcieli mieć mocniejsze źródło światła, ale bateria, która mogłaby im to zapewnić byłaby wielkości bidonu. Skoncentrowali się na tym, jak wyciągnąć więcej mocy z dynama – wspomina Wysocka-Golec.
I udało się. Polka pomyślała „skoro działa na dynamie, czemu nie spróbować z większymi generatorami”? W czerwcu 2016 roku na polskiej scenie start-upowej pojawił się nowy podmiot – LGM.
Cudowny algorytm
Na czym polega rozwiązanie LGM-u? Spójrzmy na, dajmy na to, elektrownię wiatrową. Wiatr wprawia w ruch łopaty wirnika, ale prąd jest produkowany dopiero przez umieszczony za nimi generator. I tu zaczyna się rola wynalazku trójki Polaków. LGM umieszcza na generatorze mikroprocesor z opracowanym przez siebie algorytmem, dzięki któremu z urządzenia można odebrać znacznie więcej prądu niż dotychczas. Jak opowiada Wysocka-Golec, różnica jest nawet kilkukrotna. Układ elektroniczny został szybko zgłoszony do patentu na terenie Polski, a niedawno wynalazek LGM udało się zastrzec na całym świecie.
Przykład elektrowni wiatrowej nie jest przypadkowy. Pierwsze testy rozwiązania, tzw. proof of concept (badania potwierdzające słuszność koncepcji) zostały bowiem przeprowadzone właśnie na przydomowych instalacjach, wykorzystywanych do produkcji prądu na własny użytek, dla tzw. prosumentów.
W pierwszej kolejności LGM ma jednak zamiar skupić się na branży motoryzacyjnej. To tam czekają na niego prawdziwe pieniądze. Producenci zmagają się bowiem z coraz większym problemem związanym z tym, skąd wziąć prąd do zasilania coraz bardziej naszpikowanych elektroniką pojazdów. I tu rozwiązanie polskiego start-upu spada im z nieba. O ile jednak w przypadku rowerów LGM ma już gotowy produkt (jeden z producentów wykorzystał dodatkowy prąd, instalując w ramie ładowarkę USB), o tyle w branży automotive, rozwiązanie wciąż czeka na przetestowanie.
W poszukiwaniu oszczędności
Rozwiązaniem LGM zainteresowany jest już teraz polski producent autobusów. Dzięki algorytmowi mógłby zredukować liczbę alternatorów w pojazdach. – W optymistycznym wariancie z 4, mogłyby zostać tylko 2 – opowiada Wysocka-Golec. Firma zaoszczędziłaby trochę miejsca, zredukowałaby wagę pojazdu, a przede wszystkim – oszczędziłaby nieco pieniędzy.
Wysiłki LGM docenił również prezydent Andrzej Duda. Przedsięwzięcie Wysockiej-Golec znalazło się wśród 10 finalistów konkursu „Startupy w Pałacu Globalnie” i 4 października będzie miał okazję zaprezentować się przedstawicielom funduszy venture capital z Europy i Stanów Zjednoczonych oraz reprezentantom Ministerstwa Rozwoju i spółek Skarbu Państwa. Wcześnie pieniądze potrzebne na rozwijanie produktu LGM zdobył dzięki grantowi z NCBR-u, wygranej na Startup Awards (wartej 100 tys. złotych), a także od funduszu Giza Polish Venture i Polskiego Instytutu Badań i Rozwoju. Ale, by wypłynąć na szerokie wody, trzeba będzie zdobyć dużo większe środki. – Czekamy na kontakt od branżowych potentatów – deklaruje Wysocka-Golec.