Prezes banku JPMorgan Chase nie ulega wszechobecnej euforii związanej z bitcoinem. Wręcz przeciwnie, ostro krytykuje popularną kryptowalutę i nie zostawia suchej nitki na tych, którzy w nią inwestują.
– Natychmiast wyrzuciłbym każdego naszego spekulanta handlującego bitcoinami. Zrobiłbym to z dwóch powodów: to sprzeczne z naszymi zasadami i tacy ludzie są głupi – twierdzi w wywiadzie dla telewizji CNBC Jamie Dimon, prezes banku JPMorgan Chase.
– Nawet moja córka kupiła bitcoiny, ich kurs poszedł w górę, a ona teraz myśli, że jest geniuszem – dodaje sarkastycznie.
Dimon jest jednak realistą. Zdaje sobie sprawę, że kurs bitcoina rychło nie upadnie. Zaznacza jednak, że kryptowaluta powołana do życia w 2010 r. jest jeszcze gorsza niż dotychczas najsłynniejsza bańka tulipanowa.
W latach 1636-1637 w Holandii doszło do ogromnego wzrostu cen cebulek tulipanów, a same kwiaty stały się niezwykle modne. Ogromny popyt sprawił, że widoczne stało się spekulowanie na rynku kwiatowym. Liczono bowiem na zwielokrotnienie kapitału. Nie brakowało osób, które sprzedawały cały majątek, by tylko kupić sadzonki. Niektórzy dorobili się fortuny, inni zaś stali się nędzarzami.
Bitcoin od początku roku dokonał wzrostu o 310 proc. wobec dolara. Od 2010 r. zyskał aż 4,87 mln proc. W ostatnim czasie z bitcoinem nie jest jednak tak dobrze jak jeszcze przed paroma tygodniami. Od początku września kryptowaluta straciła ponad 15 proc. Chiny mają zamykać krajowe, internetowe giełdy bitcoinowe. I choć informacja ta nie została jeszcze potwierdzona, już wpłynęła na spadek kryptowaluty i spowodowała wyprzedaż bitcoinów. Nie bez znaczenie na utratę wartości miało także stanowcze stanowisko Dimona.
Co ciekawe, bank Dimon inwestuje w badania nad technologią blockchain.