Ostatnią zimę spędziliśmy na Wyspach Kanaryjskich a dokładnie na Teneryfie. I jak sobie zsumowaliśmy wynajęcie ładnego, dużego mieszkania w fajnym miejscu z internetem i resztą kosztów, to wyszło nas taniej niż w Warszawie – opowiadał w programie „Pokaż nam świat” TVN24bis, Andrzej Budnik. Mężczyzna wraz ze swoją żoną podróżuje po całym świecie, utrzymując się z wykonywanych zdalnie zleceń z Polski.
Andrzej Budnik i Alicja Rapsiewicz zwiedzili już pół świata. Szczególnie upodobali sobie Australię, ale na ich blogu LosWiaheros można także bez trudu natrafić na zdjęcia z Meksyku, krajów Ameryki Południowej, Nowej Zelandii czy nawet norweskiego archipelagu Svalbard.
A skąd wzięli na to pieniążki? - można by zapytać, cytując popularnego internetowego mema. Otóż, para Polaków wybierając się w podróże de facto...nie przestaje pracować.
– Zwykle wybiera się miejsce na 2-3 miesiące, tam się wyjeżdża i wije takie mało gniazdko. Plaże mamy 50 metrów od miejsca, w którym mieszkamy. Stamtąd pracujemy, to znaczy robimy strony internetowe, grafiki – opowiadał Budnik. Polacy podkreślają, że praca zarobkowa zabiera im kilka godzin dziennie, resztę czasu mogą poświęcić na zwiedzanie okolicy. Choć zdarza się, że radzą sobie również w inny sposób. – Pomagamy w pracach domowych po 4-6 godzin dziennie. W zamian dostajemy darmowe jedzenie i zakwaterowanie. Wtedy resztę czasu przeznaczamy na zwiedzanie lub zdalne zlecenia – dodała Rapsiewicz.
Sposób życia twórców LosWiaheros określany jest jako cyfrowy nomadyzm. Przedstawiciele zawodów, którym do pracy wystarczy dostęp do internetu (np. programiści, tłumacze, copywriterzy) decydują się na pracę poza granicami kraju, często w egzotycznych zakątkach świata. Ogranicza ich tylko dostęp do Wi-Fi.