Uczestnicy debaty, od lewej: Philippe Vlaemminck (Pharumlegal), Edyta Sadowska (Ringier Axel Springer), Maciej Kropidłowski (Citi Handlowy), Wojciech Kostrzewa (ITI Group), Tomasz Danis (MCI Capital S.A.) oraz prowadzący debatę Paweł Zielewski (Forbes).
Uczestnicy debaty, od lewej: Philippe Vlaemminck (Pharumlegal), Edyta Sadowska (Ringier Axel Springer), Maciej Kropidłowski (Citi Handlowy), Wojciech Kostrzewa (ITI Group), Tomasz Danis (MCI Capital S.A.) oraz prowadzący debatę Paweł Zielewski (Forbes). Fot. INN:Poland
Reklama.
– Ryzyka jest może więcej, ale więcej jest też możliwości – podsumowywał Tomasz Danis, partner w MCI Capital S.A. Najlepszą ilustracją tego stwierdzenia jest globalność współczesnej gospodarki: z jednej strony geopolityczne uwarunkowania – czyli rozmaitego rodzaju konflikty i wydarzenia międzynarodowe – stanowią większy czynnik ryzyka niż w poprzednich latach; z drugiej strony, dzisiejsza gospodarka tworzy znaczne większe możliwości wychodzenia z pomysłami poza granice Polski, co pozwala przynajmniej częściowo niwelować to ryzyko. – Ale to oznacza też, że nie wiadomo, czy coś, co dzieje się gdzieś na świecie, w jednej chwili nie zburzy waszego modelu biznesowego – podkreślał z kolei Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI.
Jak przypominał Kostrzewa, kiedyś czek „szedł” pięć dni, dziś kontrahent niecierpliwi się, jeżeli przelewu nie ma na koncie pół godziny po informacji o wysłaniu pieniędzy. To symboliczne podsumowanie wszystkich procesów w dzisiejszym biznesie. – Największa zmiana, jaka dotyka inwestorów, to tempo zmian. Czas na oswajanie ich znacznie się skrócił – mówił wiceprezes banku Citi Handlowy, Maciej Kropidłowski. – Jako bankowiec postrzegam w tej dynamice także możliwość – nie ma dzisiaj przeszkód, by garażowy pomysł szybko urósł do skali globalnej – dorzucał. – Okres, kiedy można być zadowolonym z jakiejś inwestycji, bardzo się skrócił – sekundował mu Tomasz Danis. Skutkiem ubocznym tego tempa bywają jednak inwestycje, które nie zostały wystarczająco skrupulatnie prześwietlone.
Zresztą, inwestowanie inwestowaniu nierówne. – Generalną zasadą jest: lepszą inwestycją będzie ta, którą sam wyszukam, niż ta, która zgłosi się do nas samodzielnie – mówił Tomasz Danis. Pod tą zasadą podpisaliby się zapewne także inni uczestnicy panelu. Natomiast poza inwestowanie w funduszach VC znacząco różni się od tego, co robią np. firmy czy banki. – Jest mniej konkurencji, więcej dzielenia ryzyka. Chętnie zapraszamy do inwestowania inne fundusze, ich udział to dobra rekomendacja. Ważna jest świadomość, że nie tylko my widzimy coś interesującego i obiecującego w projekcie, w który wkładamy środki – zaznaczał menedżer.
Regulacyjny hamulec
Z tyłu pozostają też legislatorzy. – Rządy i politycy również powinni śledzić rozwój technologiczny. Reżim regulacyjny często hamuje inwestycje. Musimy przekonywać do bardziej elastycznych przepisów, to wspólna odpowiedzialność biznesu i polityków, by np. na poziomie unijnym toczył się w tej sprawie dialog – przekonywał Philippe Vlaemminck, ekspert prawny z firmy Pharumlegal.
– Żyjemy w przeregulowanym świecie, w którym przepisy bywają sprzeczne i zmuszają do wielu niepotrzebnych działań – przyznawał Wojciech Kostrzewa. – Tym bardziej, że w Polsce urzędnik często ma ochotę decydować, kto ma być narodowym czempionem; wybrać, kto ma talent i technologię – dodawał.
Oczywiście, regulacje – paradoksalnie, również ich nadmiar – potrafią zmuszać przedsiębiorców i innowatorów do większej kreatywności. Intencją wprowadzania wielu przepisów jest bezpieczeństwo użytkowników, ale trzeba sobie też uzmysławiać, że infrastruktura bezpieczeństwa kosztuje, kosztuje dostosowywanie się do wymogów, a pośrednio po stronie kosztów należałoby też zapisać utracone korzyści.
logo
Być nie przeniesiemy życia do VR, ale AR wkrótce stanie się nieodłącznym elementem naszego życia. Fot. Kornelia Głowacka-Wolff / Agencja Gazeta
Ale zanim kreatywni zdążą dojść do głosu, trzeba będzie się uporać z gigantycznymi problemami rynku pracy i niepewnością dotyczącą wyboru przyszłej profesji. Ryzyko dotyczy systemu edukacji na każdym szczeblu od szkolnictwa zawodowego po szacowne uczelnie – Dziś kształci się w określonych zawodach, a za 10 lat może się okazać, że ci ludzie przestali być potrzebni i będzie się od nich oczekiwać, by wykazali się „elastycznością” – mówił Tomasz Danis. – Dwadzieścia lat temu nikt by pewnie nie przewidział, że prawnik będzie bez pracy, a już dziś są programy komputerowe, piszące opinie na podstawie precedensów. Dzisiaj moim wyzwaniem jest znalezienie tzw. analityków danych, którzy łączą wiedzę matematyczną z kompetencjami krytycznego analizowania – dodawał Maciej Kropidłowski. – Trudno precyzyjnie określić, kogo mamy kształcić, żeby przetrwać tę rewolucję – ucinał.
Otwarci na niepewność
Na koniec uczestniczący w panelu eksperci pokusili się o prognozy na nadchodzące lata. – Są pewne proste klisze, które będą cieszyć się popularnością, jak fintech czy foodtech. Będziemy raczej używać dóbr niż je posiadać, zwłaszcza w formule globalnej. Nie do końca wierzę w VR (virtual reality, rzeczywistość wirtualna – przyp. red.), ale AR (augmented reality, rozszerzona rzeczywistość – przyp. red.) wydarzy się szybko – mówił Tomasz Danis.
– Tempo zmian jest takie, że straciłem zdolność przewidywania, co będzie za kilka lat – śmiał się natomiast Wojciech Kostrzewa. – Mam w portfelu różne przedsięwzięcia. Staram się je wybierać sam, a nie brać to, co jest przynoszone z rynku. Inwestuję w to, co rozumiem – podsumowywał. I to podejście było podzielane przez uczestników debaty. Inwestować w projekty, które się rozumie i – na miarę możliwości – dywersyfikować portfel. – Żyliśmy w niepewności przez ostatnie dwadzieścia lat – kwitował z optymizmem Wojciech Kostrzewa. – Polska kultura biznesowa jest bardzo otwarta na niepewność.