
Reklama.
– Ryzyka jest może więcej, ale więcej jest też możliwości – podsumowywał Tomasz Danis, partner w MCI Capital S.A. Najlepszą ilustracją tego stwierdzenia jest globalność współczesnej gospodarki: z jednej strony geopolityczne uwarunkowania – czyli rozmaitego rodzaju konflikty i wydarzenia międzynarodowe – stanowią większy czynnik ryzyka niż w poprzednich latach; z drugiej strony, dzisiejsza gospodarka tworzy znaczne większe możliwości wychodzenia z pomysłami poza granice Polski, co pozwala przynajmniej częściowo niwelować to ryzyko. – Ale to oznacza też, że nie wiadomo, czy coś, co dzieje się gdzieś na świecie, w jednej chwili nie zburzy waszego modelu biznesowego – podkreślał z kolei Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI.
Jak przypominał Kostrzewa, kiedyś czek „szedł” pięć dni, dziś kontrahent niecierpliwi się, jeżeli przelewu nie ma na koncie pół godziny po informacji o wysłaniu pieniędzy. To symboliczne podsumowanie wszystkich procesów w dzisiejszym biznesie. – Największa zmiana, jaka dotyka inwestorów, to tempo zmian. Czas na oswajanie ich znacznie się skrócił – mówił wiceprezes banku Citi Handlowy, Maciej Kropidłowski. – Jako bankowiec postrzegam w tej dynamice także możliwość – nie ma dzisiaj przeszkód, by garażowy pomysł szybko urósł do skali globalnej – dorzucał. – Okres, kiedy można być zadowolonym z jakiejś inwestycji, bardzo się skrócił – sekundował mu Tomasz Danis. Skutkiem ubocznym tego tempa bywają jednak inwestycje, które nie zostały wystarczająco skrupulatnie prześwietlone.
Zresztą, inwestowanie inwestowaniu nierówne. – Generalną zasadą jest: lepszą inwestycją będzie ta, którą sam wyszukam, niż ta, która zgłosi się do nas samodzielnie – mówił Tomasz Danis. Pod tą zasadą podpisaliby się zapewne także inni uczestnicy panelu. Natomiast poza inwestowanie w funduszach VC znacząco różni się od tego, co robią np. firmy czy banki. – Jest mniej konkurencji, więcej dzielenia ryzyka. Chętnie zapraszamy do inwestowania inne fundusze, ich udział to dobra rekomendacja. Ważna jest świadomość, że nie tylko my widzimy coś interesującego i obiecującego w projekcie, w który wkładamy środki – zaznaczał menedżer.
Regulacyjny hamulec
Z tyłu pozostają też legislatorzy. – Rządy i politycy również powinni śledzić rozwój technologiczny. Reżim regulacyjny często hamuje inwestycje. Musimy przekonywać do bardziej elastycznych przepisów, to wspólna odpowiedzialność biznesu i polityków, by np. na poziomie unijnym toczył się w tej sprawie dialog – przekonywał Philippe Vlaemminck, ekspert prawny z firmy Pharumlegal.
Z tyłu pozostają też legislatorzy. – Rządy i politycy również powinni śledzić rozwój technologiczny. Reżim regulacyjny często hamuje inwestycje. Musimy przekonywać do bardziej elastycznych przepisów, to wspólna odpowiedzialność biznesu i polityków, by np. na poziomie unijnym toczył się w tej sprawie dialog – przekonywał Philippe Vlaemminck, ekspert prawny z firmy Pharumlegal.
– Żyjemy w przeregulowanym świecie, w którym przepisy bywają sprzeczne i zmuszają do wielu niepotrzebnych działań – przyznawał Wojciech Kostrzewa. – Tym bardziej, że w Polsce urzędnik często ma ochotę decydować, kto ma być narodowym czempionem; wybrać, kto ma talent i technologię – dodawał.
Oczywiście, regulacje – paradoksalnie, również ich nadmiar – potrafią zmuszać przedsiębiorców i innowatorów do większej kreatywności. Intencją wprowadzania wielu przepisów jest bezpieczeństwo użytkowników, ale trzeba sobie też uzmysławiać, że infrastruktura bezpieczeństwa kosztuje, kosztuje dostosowywanie się do wymogów, a pośrednio po stronie kosztów należałoby też zapisać utracone korzyści.
Ale zanim kreatywni zdążą dojść do głosu, trzeba będzie się uporać z gigantycznymi problemami rynku pracy i niepewnością dotyczącą wyboru przyszłej profesji. Ryzyko dotyczy systemu edukacji na każdym szczeblu od szkolnictwa zawodowego po szacowne uczelnie – Dziś kształci się w określonych zawodach, a za 10 lat może się okazać, że ci ludzie przestali być potrzebni i będzie się od nich oczekiwać, by wykazali się „elastycznością” – mówił Tomasz Danis. – Dwadzieścia lat temu nikt by pewnie nie przewidział, że prawnik będzie bez pracy, a już dziś są programy komputerowe, piszące opinie na podstawie precedensów. Dzisiaj moim wyzwaniem jest znalezienie tzw. analityków danych, którzy łączą wiedzę matematyczną z kompetencjami krytycznego analizowania – dodawał Maciej Kropidłowski. – Trudno precyzyjnie określić, kogo mamy kształcić, żeby przetrwać tę rewolucję – ucinał.
Otwarci na niepewność
Na koniec uczestniczący w panelu eksperci pokusili się o prognozy na nadchodzące lata. – Są pewne proste klisze, które będą cieszyć się popularnością, jak fintech czy foodtech. Będziemy raczej używać dóbr niż je posiadać, zwłaszcza w formule globalnej. Nie do końca wierzę w VR (virtual reality, rzeczywistość wirtualna – przyp. red.), ale AR (augmented reality, rozszerzona rzeczywistość – przyp. red.) wydarzy się szybko – mówił Tomasz Danis.
Na koniec uczestniczący w panelu eksperci pokusili się o prognozy na nadchodzące lata. – Są pewne proste klisze, które będą cieszyć się popularnością, jak fintech czy foodtech. Będziemy raczej używać dóbr niż je posiadać, zwłaszcza w formule globalnej. Nie do końca wierzę w VR (virtual reality, rzeczywistość wirtualna – przyp. red.), ale AR (augmented reality, rozszerzona rzeczywistość – przyp. red.) wydarzy się szybko – mówił Tomasz Danis.
– Tempo zmian jest takie, że straciłem zdolność przewidywania, co będzie za kilka lat – śmiał się natomiast Wojciech Kostrzewa. – Mam w portfelu różne przedsięwzięcia. Staram się je wybierać sam, a nie brać to, co jest przynoszone z rynku. Inwestuję w to, co rozumiem – podsumowywał. I to podejście było podzielane przez uczestników debaty. Inwestować w projekty, które się rozumie i – na miarę możliwości – dywersyfikować portfel. – Żyliśmy w niepewności przez ostatnie dwadzieścia lat – kwitował z optymizmem Wojciech Kostrzewa. – Polska kultura biznesowa jest bardzo otwarta na niepewność.