Rząd pracuje nad nowym projektem dotyczącym prawa budowlanego. Znalazł się w nim zapis, że budowa domu, a nawet całego osiedla nie będzie możliwa, jeśli działka nie sąsiaduje z inną, już zabudowaną. Ergo – w środku pustego pola nie wolno będzie postawić kompletnie nic.
Jedynie niespełna 1/3 powierzchni Polski jest objęta miejscowymi planami zagospodarowania. Na całej reszcie kraju wybudowanie domu czy osiedla jest możliwe po uzyskaniu decyzji o warunkach zabudowy, popularnie zwanej „wuzetką”. Można ją dostać bez większych problemów, nawet jeśli działka nie graniczy z już zabudowanymi.
Rząd chce to zmienić, ale powód wprowadzenia nowego projektu nie jest znany. Mimo wszystko dramatycznie ograniczy on możliwość stawiania nowych budynków. Zgodnie z projektem, nie będzie można postawić żadnego budynku mieszkalnego na działce, która nie sąsiaduje z już zabudowaną. Podobne ograniczenie będzie dotyczyć terenów, gdzie jest wyłącznie droga czy las.
Jeśli nie mamy sąsiadów, to zgodnie z prawem nie zbudujemy kompletnie nic. Nowe przepisy uderzą nie tylko w osoby, które kupiły działki pod miastem lub na wsi, ale i w wielu deweloperów, którzy planują budowę całych osiedli na „samotnych” działkach. Jeśli chociaż jeden bok naszej działki nie graniczy bezpośrednio z zabudowaną już działką (wspólna granica musi mieć co najmniej 4 m), to nie będzie szans, by się na niej pobudować.
Co gorsza, już wydane „wuzetki” zachowają ważność jedynie przez dwa lata. Tymczasem wiele osób kupiło działki z myślą o tym, by zbudować tam dom w najbliższej przyszłości. I niekoniecznie chcieli się z tym spieszyć.
Jeśli przepis wejdzie w życie, to wielu deweloperów, zarówno tych dużych, jak i indywidualnych, pozostanie z gołymi działkami. Inną opcją jest szybka budowa, a więc konieczność zainwestowania dużych środków i skończenia budowy w dwa lata.
Jedynym wytłumaczeniem Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, jest troska o ład przestrzenny. Zdaniem przedstawicieli MIB wuzetki od początku miały być wydawane dla działek sąsiadujących z gotowymi budynkami.