
Reklama.
Ofiarą przestępców padło co najmniej 17 osób, które zostały już objęte rządowym programem wsparcia ofiar handlu ludźmi. Obu mężczyznom zarzucono stosowanie przemocy psychicznej, werbalnej, a nawet kar finansowych. To jednak jeszcze nie koniec dramatu – Ukraińcy i Białorusini byli zmuszani do wypełniania blankietów wekslowych i zawierania umów pożyczek na swoje dane osobowe.
Ludzie, którzy pracowali dla przestępców, zostali ulokowani w hotelach robotniczych i prywatnych mieszkaniach na terenie Warszawy, gdzie byli w pełni kontrolowani. Warunki, w których musieli żyć, były dalekie od sielanki – śledczy nieoficjalnie nazywają je „skandalicznymi”.
Cudzoziemcy nie mieli pojęcia o procedurach obowiązujących w Polsce. Takie zagadnienia, jak legalizacja pobytu czy prawidłowe zatrudnienie, były im obce. Pracowali w wymiarze godzin przekraczającym 350 godzin miesięcznie.
Wynagrodzenie, które mieli otrzymywać, było uzależnione od tego, czy chcieli dalej pracować. Rezygnacja z pracy wiązała się bowiem z utratą już zarobionych pieniędzy.
Obu mężczyznom grozi od trzech lat więzienia za handel ludźmi. – Borys S. usłyszał ponadto zarzuty przywłaszczenia dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby w postaci dowodu osobistego, a także ukrywania dokumentów, którymi nie miał prawa rozporządzać – mówi prokurator.
źródło: praca.interia.pl