
Reklama.
Już 22 października wchodzi w życie nowelizacja ustawy o kredycie konsumenckim. Pożyczko- i kredytodawcy będą musieli pokazywać pełne zestawienie informacji finansowych. Co to oznacza w praktyce?
Dziś wiele instytucji pożyczkowych świadomie rozmywa informacje finansowe, podając na przykład, że oprocentowanie kredytu jest wyjątkowo niskie. Tymczasem często do kosztów jego uzyskania trzeba doliczyć mnóstwo innych składowych – prowizję, ubezpieczenie i wiele innych elementów.
Teraz pożyczkodawcy będą musieli skończyć z takimi praktykami, jak opisywanie rat jako np. „tylko 10 złotych za każdy pożyczony tysiąc” czy „raty już od 100 złotych miesięcznie”. Często okazuje się, że to zwykłe chwyty marketingowe, bo kwotę pożyczki trzeba spłacić w ostatniej, najwyższej racie.
Nowe przepisy nakazują prezentowanie takich danych, jak stopa oprocentowania z zaznaczeniem, czy jest zmienna czy stała, wszystkie opłaty wiążące się z pożyczką, całkowita kwota do spłaty oraz RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania).
Na dodatek będą on pokazywane „w sposób co najmniej tak samo widoczny, czytelny i słyszalny”, jak inne dane w reklamie. Słowem: koniec z drobnym druczkiem i lektorem czytającym z prędkością karabinu maszynowego.
Drugim wyjściem dla banków i pożyczkodawców będzie prezentowanie reklam nie zawierających w ogóle informacji finansowych.