Małgorzata Kujawka/Agencja Gazeta
Reklama.
Idźcie do domu, zabawa skończona – twierdzi Artur Kurasiński. Według jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich start-upowców czasy idealistów, którzy chcą zawojować świat dobiegły końca. Marzenia o stworzeniu jednorożca, drugiego Facebooka czy Google'a należy włożyć między bajki. Światowi potentaci nigdy do tego nie dopuszczą.
Kto i kiedy ukradł sny o potędze? Zdaniem Kurasińskiego proces rozpoczął się około 10 lat temu i wciąż postępuje. Na szczycie każdej z branż usadowiło się wygodnie kilku potentatów, a ich dominacja nad resztą stawki sukcesywnie rośnie.
– Start-upy mogą liczyć dzisiaj co najwyżej na podgryzanie wielkich korporacji, ale w rzeczywistości nawet ich nie zarysują. Duże firmy mają dziś takie środki, że nic nie jest w stanie im zagrozić – twierdzi założyciel Muse, firmy, która zajmuje się analityką treści wideo w social mediach.
Jako jeden z przykładów podaje rywalizację Snapchata i Facebooka. Platforma Zuckerberga, zdaniem Kurasińskiego, „zjada swojego konkurenta po kawałeczku”. Od momentu debiutu popularna, szczególnie wśród młodzieży, aplikacja straciła na wartości 50 proc. Dzisiaj jej twórcy muszą żałować, że w 2013 roku rzucili wyzwanie Facebookowi, który wówczas chciał kupić ich dzieło za 3 mld dolarów. Od tego czasu Zuckerberg zdążył przejąć innego konkurenta – Instagram – i skopiować część rozwiązań znanych ze Snapchata. Wprowadził m.in. streamingi video i opcję Facebook Stories, która jest de facto powieleniem znanego ze Snapchata Live Stories.
– Snapchat dzięki umiejętnej polityce może się jeszcze odbić, ale pewnego poziomu nie da rady już przeskoczyć. Facebook skutecznie o to zadbał – komentuje Kurasiński.
A zadbał, bo tak jak większość dużych firm, praktycznie śpi dzisiaj na pieniądzach. Spójrzmy na największych potentatów (którzy swego czasu sami byli przecież start-upami). W czerwcu tego roku Bloomberg pokusił się o podsumowanie, ile pieniędzy trzymają największe amerykańskie koncerny za granicą. Kapitał Apple'a został oceniony na 239 mld dolarów (więcej niż wartość wszystkich spółek notowanych na GPW), Microsoft na 122 mld. Za nimi znalazły się Cisco Systems (65 mld), Alphabet (55,7 mld) oraz Oracle (52 mld).
Jak na tym tle wyglądają polskie start-upy? Mizernie. Nawet jeżeli obecnie rozwijają swoją działalność na międzynarodowych rynkach, prędzej czy później przyjdzie im zderzyć się ze ścianą. Jak na razie spektakularnych przejęć nie odnotowaliśmy, ale to tylko kwestia czasu. Jako przykład weźmy np. jeden z wiodących polskich start-upów, indaHash. Firma chwali się, że zatrudnia ponad 90 osób, pracujących w 5 biurach, prowadzących kampanie na 50 rynkach na świecie.
– Perspektywiczne przedsięwzięcia mogą dojść np. do poziomu wyceny 30 czy 40 mln dolarów. Czym to jednak jest wobec innych podmiotów? Dla branżowych gigantów taki wydatek nie byłby żadnym problemem – opowiada Kurasiński.
Dobrze te zagadnienie obrazuje sytuacja w bankowości. Polskie banki skutecznie odpierają mniejszych konkurentów. Wewnątrz swoich struktur tworzą swoje własne fintechy, według raportu PwC, zaledwie co 5-ty bank w Polsce decyduje się na kupowanie usług z zewnątrz. Za to ponad połowa stale monitoruje aktywność technologicznych start-upów.
Gdy jednak komuś uda się już wybić, natychmiast przejmowany jest przez jeden z dużych banków. Tak stało się np. ze spółką ZenCard, której 100 proc. akcji kupił PKO Bank Polski. Technologia polega na wirtualizacji kart lojalnościowych. – Dokonując zakupu ZenCard, PKO Bank Polski daje przykład jak wykorzystać potencjał tkwiący w start-upach finansowych i po raz kolejny wyznacza ścieżkę dla pozostałych polskich banków. Budujemy nie tylko przewagi Grupy Kapitałowej, ale także wysyłamy jasny sygnał, że warto wspierać rozwój polskich start-upów - Zbigniew Jagiełło, Prezes Zarządu PKO Banku Polskiego. No właśnie, wspierać, by potem w odpowiednim momencie zebrać owoce jego pracy, w zamian za odpowiednie wynagrodzenie twórcy.
Do przejęć dochodzi również w mediach. Na potęgę od 2015 roku start-upy skupuje również Wirtualna Polska. W ciągu dwóch lat wydała na nie ok. 130 mln zlotych, przejmując m.in Allani, Nocowanie.pl i Wakacje.pl. Grupa Interia połasiła się natomiast na Okazjum.pl, czyli start-up, który prezentuje gazetki reklamowe.
– To nie oznacza, że nowe biznesy przestaną powstawać albo, że nie ma sensu ich zakładać. Po prostu kolejny Facebook już nie powstanie – puentuje Kurasiński.