
Reklama.
Jarosław Kuźniar, dziennikarz, a także podróżnik i właściciel biura podróży, wyruszył do Tajlandii, gdzie był mile zaskoczony panującymi tam cenami. Opublikował na swoim twitterowym profilu „fakturę”, która pokazuje, jak niewiele wydał pieniędzy podczas pobytu.
Nic dziwnego, bo już samo jedzenie w Tajlandii dostaniemy stosunkowo niewielkim kosztem. Naleśniki z bananem i czekoladą, które kupimy na ulicy, kosztują ok. 30-50 bahtów, czyli 4-6 zł.
Tropikalne owoce (mango, melony, arbuzy itp.), które obierze i pokroi dla nas uliczny sprzedawca, będą nas kosztować z kolei 20-30 bahtów za dużą porcję (2,5-3,5 zł). Soki i koktajle ze świeżych owoców miksowanych z lodem to już koszt ok. 50 bahtów.
Cieszą także ceny transportu w Tajlandii. Kurs z dworca autobusowego do centrum, który wynosi ok. 25 km, to koszt ponad 200 bahtów (22 zł).
Najbardziej zaskakują jednak ceny mieszkania. Za wynajęcie małego mieszania na Krabi, zapłacimy już ok. 5000 bahtów, co daje ok. 600 zł, dochodzi do tego jeszcze opłata za energię.
Dopłacają 1500 bahtów, dostaniemy nawet nieumeblowany domek, który znajduje się ok. 10 km od Ao Nang. Lepszy apartament to ok. 1000 zł, w Ao Nang znajdziemy nawet apartament z basenem za 1500 zł na miesiąc.