Mieszkanie Plus – jeden ze sztandarowych projektów rządu – niemiłosiernie się ślimaczy. Okazuje się, że czym innym jest rozdanie ludziom pieniędzy z budżetu, a czym innym wybudowanie tysięcy mieszkań. Według wszelkich znaków na niebie i ziemi przekona się o tym minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Nóż w plecy wbił mu pisowski wojewoda.
Teoretycznie wojewoda małopolski, Piotr Ćwik, powinien być sprzymierzeńcem rządu. Ale musi też dbać o interes województwa. I prawdopodobnie w tym należy upatrywać przyczyn, dla których odmówił przekazania gruntów pod mieszkania w programie Mieszkanie Plus. Chodzi o półtora hektara w Nowym Sączu. To miasto jako jedno z pierwszych w Polsce zadeklarowało udział w tym rządowym programie.
Nowosądeckie władze miały nadzieję, że pozyskają teren, którym w imieniu Skarbu Państwa zarządza wojewoda. Ten jednak powiedział „nie” i wspomniane półtora hektara nie trafiło w skład Krajowego Zasobu Nieruchomości, czyli zasobu gruntów pod program Mieszkanie Plus.
To ponoć gwóźdź do trumny ministra Adamczyka. Już wcześniej było wiadomo, że sztandarowy program rządu ciągle jest w powijakach. Narzekał na to sam Jarosław Kaczyński. Już w lipcu, na partyjnym zjeździe publicznie łajał Andrzeja Adamczyka. Prezes PiS przypomniał mu ze sceny, że Mieszkanie Plus to najważniejszy – zaraz po 500 Plus – projekt rządu.
– Tutaj są zgrzyty. To szło, ale w pewnym momencie się zatrzymało. Tu są błędy, tu są różne sprawy, które można, wydaje mi się, wyjaśnić tymi subiektywnymi przyczynami. To musi być zmienione. (…) My to musimy zrobić. To jest apel do pana ministra infrastruktury. To musi być zrobione. To musi ruszyć, tu trzeba połączyć siły – mówił Kaczyński.
Zaraz potem dodał, że w listopadzie 2017 roku miną dwa lata od momentu, gdy PiS objęło władzę i nadejdzie czas rozliczeń.
– Będzie związana z tym ocena. Ta ocena to w wielkiej mierze będzie ocena z realizacji tego niezwykle ważnego, potrzebnego społecznie programu. (...) Wiem, że to jest wielkie oczekiwanie milionów ludzi – mówił Kaczyński.
Od lipca Adamczykowi niewiele się udało. Oficjalnie nie są znane przyczyny, dla których wojewoda Ćwik nie włączył terenów w Nowym Sączu do Krajowego Zasobu Nieruchomości. Zresztą sama ustawa o KZN była uchwalona stosunkowo późno – dopiero pod koniec lipca 2017 roku. Zasób ma pełnić funkcję „banku ziemi”, gromadzić nieruchomości należące do państwa i zarządzać nimi tak, aby zwiększyć podaż nieruchomości pod budownictwo mieszkaniowe, położonych zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach.
Pierwszym zadaniem KZN było stworzenie rządowych nieruchomości, w tym tych, które mogą być przekazane pod budownictwo mieszkaniowe. Plany rządu zakładają oddawanie do użytku ponad 50 000 mieszkań rocznie.
– To ambitny cel zważywszy na fakt, że od kilku lat liczba lokali i domów ukończonych przez krajowych deweloperów waha się na poziomie 50 000 - 60 000. Wszystko będzie jednak zależało od skuteczności działania Narodowego Funduszu Mieszkaniowego i liczby gruntów posiadanych przez tę instytucję – mówi INN:Poland Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Czemu półtora hektara w Nowym Sączu nie weszło do tego zasobu? Powodem mogą być koszty czynszu. Wiadomo, że czynsz w programie Mieszkanie Plus ma oscylować wokół 20 zł za m kw. Tymczasem obecnie w Nowym Sączu działa choćby Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, które oferuje czynsze w wysokości 12 – 15 złotych za metr. Ergo – samorządy budują taniej, niż władza centralna.
– Jak na razie docierają do nas głównie informacje o budowie „mieszkań plus” w mniejszych miastach. Niedawno pojawiły się jednak sygnały, że takie rządowe lokale mogą powstać również na terenie Warszawy i Poznania. Grunty pod rządową inwestycję przekazały już m.in. Katowice. Dopiero za jakiś czas będzie dostępna pełna mapa miejscowości objętych programem Mieszkanie Plus. Tanie lokale czynszowe na pewno są szczególnie potrzebne w dużych metropoliach. Budowa „mieszkań plus” na terenie mniejszych miast nie powstrzyma odpływu młodych pracowników jeśli równocześnie nie będzie miała miejsce poprawa na lokalnym rynku pracy – twierdzi Andrzej Prajsnar.
Nowy Sącz miał nadzieję, że pozyskają nowe mieszkania za pieniądze rządu. Tak się jednak nie stanie. Na dodatek, jak mówi w rozmowie z Radiem Kraków, Maciej Kurp, prezes STBS, inne miasta również tracą na to nadzieję. Według niego pilotażowe programy wystartowały np. w Białej Podlaskiej czy Jarocinie, ale wojewodowie bardzo niechętnie włączają tereny do KNZ.
– Mają chyba przykazane, żeby nie przekazywać żadnych gruntów Skarbu Państwa – podsumował w pewnym momencie Maciej Kurp. Przypomnijmy, że wojewodowie są przedstawicielami administracji rządowej, podlegają premierowi, ale bezpośredni nadzór nad nimi sprawuje minister spraw wewnętrznych, czyli Mariusz Błaszczak.
Fiasko programu Mieszkanie Plus to niejedna wina ministra Adamczyka. Już wcześniej podpadł kilka razy, choćby przy okazji organizacji Światowych Dni Młodzieży. W 2016 roku PKP zawarła wartą prawie dwa miliony feralną umowę na ochronę tego wydarzenia, co skończyło się prokuratorskimi zarzutami niegospodarności i dymisją zarządu PKP. Na wizerunku Adamczyka cieniem położył się również kontrowersyjny pomysł podniesienia opłaty paliwowej.