Foto: bowie15 / 123RF
Reklama.
W Polsce sprzedaje się coraz więcej mieszkań z najwyższej półki – czyli kosztujących przynajmniej milion złotych. Z naciskiem na słowo „przynajmniej”. Ich nabywcy lubią najwyższy standard i kameralność.
– Osoby posiadające spory majątek nie będą raczej zainteresowane tym, żeby zamieszkać w tzw. modnej inwestycji w centrum miasta. Mogą tam kupić mieszkanie pod kątem inwestycyjnym czy też otworzyć biuro. Ale jeśli chodzi o przestrzeń prywatną, wolą wybierać lokale na najwyższych piętrach w budynkach bardziej kameralnych, jak choćby kamienice czy budynki, w których znajduje się niewiele lokali mieszkalnych. Oczywiście jest też grupa ludzi, którzy wolą mieszkać poza miastem i tam budują swoje rezydencje – mówi w rozmowie z INN:Poland Cyprian Chałupczak, prezes firmy Koneser. Zajmuje się m.in. rewitalizacją kamienic i sprzedażą atrakcyjnych nieruchomości.
Pojęcie luksusu to bardzo indywidualna kwestia. Oczywiście istnieją pewne kryteria, jak choćby minimalna cena za apartament – w Polsce to minimum milion złotych – czy jego powierzchnia. I to one determinują to, co określamy jako luksusowe czy też prestiżowe. Ale nie można się też zamykać na inne rozumienie tych terminów, choć powierzchnia 100 metrów kwadratowych wydaje się absolutnym minimum.
logo
Cyprian Chałupczak. współzałożyciel spółki Koneser Group mat. prasowe
– W dzisiejszych czasach to kameralność staje się słowem kluczem, jeśli chodzi o nieruchomości luksusowe. Jeśli chodzi o sam charakter inwestycji, to mówimy przede wszystkim o materiałach i wykończeniu z najwyższej półki. Lokalizacja – najlepiej w sąsiedztwie historycznego centrum miasta, bądź najważniejszych zabytków danego miasta. Z doświadczenia wiem, że dla klientów ważna jest historia danego budynku. Nabywając nieruchomość, w której mieszkały np. znane osoby, stają się częścią tej historii i tworzą jej dalszy ciąg – podkreśla Chałupczak.
Według różnych badań wartość rynku premium w Polsce szybko rośnie. W latach 2012 – 2016 podskoczyła o ok. 40 proc. Jak to się przekłada na pieniądze?
– Wartość rynku mieszkań i apartamentów sprzedawanych za co najmniej milion złotych osiągnęła w zeszłym roku pułap 3,6 miliarda złotych. Perspektywy rozwoju tego segmentu są obiecujące, przynajmniej jeśli patrzeć na niego z co najmniej pięcioletnim wyprzedzeniem. W Polsce w porównaniu z zachodem mamy ciągle niedobór mieszkań z każdej półki, w tym oczywiście luksusowych – mówi prezes Konesera.
Kto i jak kupuje?
– Wykorzystujemy oczywiście szerokie spektrum kanałów sprzedażowych, nie da się ukryć, że jednym z najważniejszych jest system poleceń i marketing szeptany. Nasz notes z telefonami wypełniał się przez lata, trzeba też pamiętać, że takie kontakty owocują często dopiero długim czasie. Oczywiście nie zamykamy się na ogłoszenia w portalach tematycznych, ale trzeba to robić w sposób umiejętny. Liczy się też współpraca ze starannie dobranymi agentami nieruchomości – wylicza Cyprian Chałupczak.
Z drugiej jednak strony nie jest tajemnicą, że ogłoszeń o sprzedaży nieruchomości nie znajdziemy w popularnych portalach czy serwisach ogłoszeniowych. Nie miałoby to większego sensu, skoro 99,9 proc. ich użytkowników nie może sobie pozwolić na taki wydatek. Dlatego w tej branży liczą się osobiste kontakty i przekazanie wizytówki.
Dla klientów, których stać na nieruchomości za kilka czy kilkanaście milionów liczy się wiele kwestii, jak standard budynku, jakość wykończenia mieszania, powierzchnia, ale i tak najważniejsza jest lokalizacja. To ona jest kluczowa dla większości nabywców. Cyprian Chałupczak podkreśla znaczenie słowa „kameralność”. To brak tłoku, spokój, ale i sąsiedztwo podobnych osób.
– Nie ma co ukrywać, że luksusowe nieruchomości są dla tych, których na nie stać. To przede wszystkim przedsiębiorcy, menedżerowie wyższego i najwyższego szczebla, przedstawiciele tzw. wolnych zawodów – IT, architekci, prawnicy, lekarze – mówi nam Chałupczak.