
Reklama.
Udział płac w PKB odpowiada na pytanie, ile zarabiamy w stosunku do wszystkich wytworzonych dóbr i wartości w gospodarce. Sprawdza on, czy nasze pensje rosną tak szybko, jak produktywność i wydajność pracy.
Jak informuje Business Insider, Polska jest w ogonie Unii Europejskiej z wynikiem 48 proc. Gorszy wyniki mają tylko na Węgrzech (47,8 proc.), Malcie (47,2 proc.), w Irlandii (35,3 proc.) i Słowacji (45,7 proc.). Średnia unijna wynosi z kolei 55,4 proc.
Lepsze od nas okazały się nawet Czechy (48,4 proc.) i Rumunia (48,5 proc.).
W wypadku Polski spadek udziału płac w PKB jest jednym z największych w Unii Europejskiej. Od 1995 r. udział ten zmniejszył się o 8,9 punktu procentowego. Wyższa dynamika spadku pojawiła się tylko w Rumunii (-15,7 pp) i w Irlandii (-19,4 pp).
– Udział płac w PKB jest trudny w interpretacji, ponieważ silnie zależy od struktury gospodarki. Przykładowo w Polsce jest zaniżany przez bardzo wysoki, jeden z najwyższych w UE, udział zatrudnienia w rolnictwie, które częściowo nie jest w ogóle wliczane do tego wskaźnika. Tymczasem w Polsce w tym sektorze zatrudnionych ok. 11 proc. wobec 1 proc. w Niemczech – wyjaśnia Business Insiderowi dr Rafał Trzeciakowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Dlaczego jesteśmy tak dalece w tyle za innymi? Korzystny system podatkowy sprawił, że wiele – przede wszystkim amerykańskich firm – doprowadziło do relokacji swoich głównych siedzib. Doszło w efekcie do sztucznego wzrostu gospodarczego. Pensje nie miały szans wzrosnąć równie szybko.
Metodologia, którą zastosowano w wypadku rankingu, to jednak nie wszystko. Jak przekonuje dr Jacek Tomkiewicz, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego, udział płac w PKB w ostatnich 20 latach spada prawie na całym świecie. Mamy malejący udział zarobków w tym wskaźniku – rosną one wolniej niż wydajność w firmie.
W tym samym czasie zwiększa się wynagrodzenie kapitału. Jest to wynikiem coraz mniej znaczącej pozycji pracownika względem właścicieli międzynarodowych korporacji. Wynika to z tego, że kapitał jest mobilny, a siła robocza w znacznej mierze nie. Efekt? Podnoszenie płac nie jest już konieczne, kiedy możemy przenieść produkcję za granicę czy też zastąpić ją tanim importem.
Pamiętajmy jeszcze chociażby o tym, że w wypadku Polski wzrost gospodarczy po 1989 r. opierał się głównie na pozyskiwaniu inwestycji zagranicznych. Wszystko za sprawą taniej, wykwalifikowanej siły roboczej. Tyle że wzrost produktywności pracowników nie wiązał się z adekwatnym wzrostem płac.
źródło: Business Insider