Czy poszukiwanie bozonu Higgsa w akceleratorze LHC może porywać tłumy? Na te zdawałoby się retoryczne pytanie twierdzącą odpowiedź znalazł polski doktorant Jan Świerkowski. Ze swoim Instytutem B61 wystawia spektakle promujące naukę na całym świecie. Ot, w momencie rozmowy siedzi na przykład w opuszczonym secesyjnym szpitalu w Indiach i zastanawia się jak olśnić uczestników prestiżowego festiwalu The Story Of Space. Tak samo, jak wcześniej dokonał tego z dziesiątkami tysięcy widzów na Starym Kontynencie.
Grupa futbolistów amerykańskich w pełnym, rynsztunku przemierza miasto. Chwilę później przy akompaniamencie elektronicznej muzyki zawodnicy wpadają na parking podziemny, ustawiają się naprzeciwko siebie, ruszają i...mijają się. Lekkie rozczarowanie, spodziewaliśmy się przecież spektakularnej nawalanki. Na ekran wjeżdżają napisy. Teraz już wiemy o co chodzi. Podobnie czuli się naukowcy, którzy starali się potwierdzić istnienie bozonu Higgsa.
– Na 20 mln protonów trafiają w siebie 2. Naukowcy jednak – tak jak Wy – bardzo chcieli zobaczyć te zderzenia – czytamy. W tym momencie w tle rozbrzmiewa głos L.U.C – jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich raperów. Futboliści w końcu zaczynają wpadać na siebie, sypie się konfetti. – W 2013 roku w wyniku zderzeń potwierdzono istnienie bozonu Higgsa – piszą twórcy.
Tłumaczyć jak dziecku
Podczas studiowania astronomii na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej na Wydziale UMK w Toruniu (obecnie jest doktorantem Lisbon Consortium International PhD Program), Świerkowski natrafił na problem charakterystyczny dla wąsko wyspecjalizowanych ludzi – nie potrafił wytłumaczyć swojemu otoczeniu czym właściwie się zajmuje.
– Gdy chcemy wytłumaczyć małemu dziecku, że Ziemia jest kulą, pokazujemy mu piłkę, a nie równanie sfery. Dlaczego tej samej metody nie wykorzystać w przypadku dorosłych?
Za pomocą metafor możemy przybliżyć ludziom rzeczy, o których mówi nauka – tłumaczy. I stąd pomysł na stworzenie instytutu, który za pomocą multimedialnych widowisk pokazuje „prostemu człowiekowi” jak wygląda ewolucja gwiazd. Pretekstem do powstania grupy był Międzynarodowy Rok Astronomii UNESCO w 2009 roku.
– Zawsze przy popularyzacji nauki występują pewne uproszczenia. I nie chodzi o to, czy się z nimi godzimy, czy też nie - one po prostu są nieodłączną częścią popularyzacji nauki. Popularyzacja nauki jest odrębną dyscypliną naukową, nie można więc używać w niej tych samych narzędzi, po które sięgamy na salach wykładowych. Nie ma sensu opowiadać językiem skomplikowanych równań o materii zdegenerowanej osobom, które czasem mają problem ze zwykłym dodawaniem ułamków – opowiada naukowiec.
Merytorycznych podstaw trudno młodemu Polakowi odmówić, tworzenie naukowo-artystycznej grupy to jednak dużo większe wyzwanie niż opracowanie kilku zgrabnych porównań. Dlatego do prac nad przedstawieniami Świerkowski zaprzągł m.in. Stefana Kornackiego (absolwenta grafiki na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu), Dominika Smużnego (rzeźbiarz, konstruktor, scenograf teatralny i filmowy), Łukasza Ignasińskiego (aktor Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu) czy Mariusza Lubomskiego (muzyk i plastyk). I z taką właśnie interdyscyplinarną mieszanką zaczął podbijać świat.
Dzisiaj, grupa kierowana przez Świerkowskiego zdobywa już międzynarodowy rozgłos, a występ w Indiach będzie już ich 19 realizacją. Do Azji ściągnęła go kuratorka, Jaya Ramchandani, która poznała polską grupę podczas konferencji w Centrum Nauki Kopernik.
Szczegółów przedstawienia Świerkowski nie chce jednak ujawnić, mimo to (a być może też dzięki temu) już teraz budzi duże zainteresowanie. Szacuje się, że w ciągu 9 dni obejrzy je kilka tysięcy osób. Widzowie mają zostać zabrani w nieznane miejsce (wiadomo tylko, że będzie to stary secesyjny szpital, pamiętający czasy portugalskich kolonizatorów) zaciemnionym autokarem. Później, wiedzeni przez aktorów i astronomów, odwiedzą kilkanaście pomieszczeń z instalacjami, performansami i mini-koncertami.
– Naszym celem jest stworzenie inspirowanej nauką i teatrem przestrzeni porozumienia międzykulturowego. Chcemy znaleźć polsko-indyjski mianownik w historii kosmosu – opowiada Świerkowski.
Cosmic Underground
Jak na popularnonaukowy event rozmach robi wrażenie, daleko mu jednak do najbardziej spektakularnej akcji - Cosmic Underground z 2012 roku. Projekt inspirowany Teorią Względności Alberta Einsteina obejrzało ok. 20 tys. ludzi. Artyści z Polski, Łotwy, Estonii i Portugalii przez dwa miesiące jeździli pociągiem, zatrzymując się na dworach europejskich metropolii. Teatr o przygodach „genialnego naukowca” Josepha Brewstera, który bada zagadnienia związane z upływem czasu, przyciągnął łącznie 20 tys. osób od Tallinna po portugalskie Guimares. Pieniądze wyłożyła na niego Komisja Europejska oraz województwo kujawsko-pomorskie.
W trakcie podróży aktorzy spali na bocznicach przykrywając się kocami. Dla współpracujących ze Świerkowskim artystów żadne warunki nie są jednak zbyt ekstremalne. Wszak występowali już w fortach, fabrykach i kamienicach.
Choć sama idea brzmi nieco ekscentrycznie, z Instytutem B61 współpracują naprawdę głośne nazwiska. Wspomniany na początku L.U.C to nie jedyny znany twórca, który postanowił włączyć się do prac polskiej grupy. Polski naukowiec wciągnął do współpracy takie nazwiska jak Tomasz Stańko, Bartek Waglewski, Stanisław Tym, Michał Urbaniak czy Eldo. Na spektakle Instytutu B61 niełatwo się jednak dostać. Wykonawcy dają zazwyczaj występy dla kilkudziesięciu osobowych grup. Na owiane sławą przedstawienia dostają się więc tylko szczęśliwcy. Świerkowskiemu jednak nie o szum medialny chodzi. Jego zamierzenia sięgają dużo dalej.
– Kiedy jako ludzkość stajemy wobec problemów takich jak globalne ocieplenie, decyzje musimy podejmować razem - na tym polega demokracja. Nie może być więc tak, że problemy naukowe rozumie tylko garstka ludzi na świecie. Musimy znaleźć sposób na mówienie tym samym językiem. A język sztuki niweluje strach, oswaja, stwarza przestrzeń na śmiech, poszukiwanie i kreatywność. Czasem jedynym sposobem na zrozumienie pewnych odległych zjawisk są metafory artystyczne – puentuje.