
Reklama.
Jarosław Kłapucki działał na francuskim rynku. Jego firma Consus miała prawa do emisji CO2. Wszystko szło dobrze, ale do czasu. Wymiar sprawiedliwości doprowadził jego przedsiębiorstwo do upadku.
We Francji sprawa została okrzyknięta „aferą stulecia” – francuskie władze wyliczyły, że przez firmę budżet stracił 1,4 mld euro. Oskarżeni byli porównywani do bohaterów filmu „Wilk z Wall Street”.
Oszustw na podatku VAT dokonywali tylko nieliczni klienci Kłapuckiego. Prokuratora stwierdziła, że jak „lider rynku” na pewno wiedział o całym procederze. Sąd pierwszej instancji wydał wyrok, ale nie sprawdził argumentów firmy Consus.
Najsmutniejsze jest to, że podstawową przyczyną nieuczciwych praktyk były luki we francuskim systemie obrotu uprawnieniami do emisji CO2, a także brak współpracy pomiędzy najważniejszymi instytucjami.
Sąd drugiej instancji przyjrzał się jednak dokładnie sprawie, dlatego oczyszczono z zarzutów przedsiębiorcę i jego firmę. Ważne jest to, że prokuratura nie złożyła skargi kasacyjnej od wyroku uniewinniającego, co jest jednoznaczne z przyznaniem się do błędu.
– Wyrok uprawomocnił się na początku lipca, zwolniono mnie z aresztu, wróciłem do Polski, odpocząłem. W sierpniu złożyłem skargę przeciwko państwu francuskiemu w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Została przyjęta. Przygotowuję kolejne kroki prawne – w imieniu własnym i spółki – przekonuje w rozmowie z Pulsem Biznesu Kłapucki.
Dojdzie do tego jeszcze proces o odszkodowanie. Chodzi o kilkadziesiąt mln euro za straty wizerunkowe i materialne.
źródło: Puls Biznesu