Wiele wskazuje na to, że słynna akcja Jarosława Kaczyńskiego z "Atlasem kotów" to PR-owa zagrywka. Prezes PiS najpierw ostentacyjnie czytał książkę w Sejmie, teraz trafiła ona na aukcję. Cena poszybowała w górę, ale "Atlas" licytują w zasadzie tylko nowi użytkownicy. Większość kont została założona w ciągu ostatnich dwóch dni.
Internauci podejrzewają, że za akcją może stać tzw. armia Szefernakera. Trzydziestoletni poseł PiS, Paweł Szefernaker, jest dla partii bardzo cenny, bo odpowiada za wizerunek partii w internecie. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że PiS ma w sieci wielu zwolenników działających wedle identycznego schematu.
Chwalą partię i rząd używając takich samych zwrotów. W innych momentach atakują opozycję lub osoby, które zwróciły się przeciwko PiS-owi, wykorzystując identyczne kalki językowe.
Stosunkowo łatwo ich zidentyfikować. Na Facebooku nie mają znajomych, używają podobnych zdjęć profilowych, bez własnego wizerunku. Na Twitterze nazywa się ich "jajeczkami". Nazwa wzięła się od ikonki, jaką dostaje każdy użytkownik serwisu, jeśli nie wrzuci własnego zdjęcia.
Wiele osób podejrzewa, że obecnie armia Szefernakera odpowiada za podbijanie ceny książki, którą czytał w Sejmie Jarosław Kaczyński. Licytujący nie mają żadnej historii w Allegro – nigdy nic nie kupili, nie sprzedali a większość kont została założona specjalnie po to, by wziąć udział w tej aukcji.
Być może cała akcja ma na celu poprawienie jego wizerunku. Inni dodają, że jej zadaniem jest też odwrócenie uwagi od tego, co posłowie obecnie procedują w Sejmie. Mowa o pakiecie bardzo kontrowersyjnych ustaw dotyczących m.in. sądownictwa.
Jarosław Kaczyński przekazał książkę na aukcję w serwisie Allegro. Dochód z jej sprzedaży ma trafić do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Za te pieniądze KTOZ chce kupić aparat USG dla zwierząt. Obecnie cena przebiła pułap 25 tysięcy złotych.