Jedno z przejść dla zwierząt w okolicach Kielc. Te z Lubartowa jest podobnych rozmiarów co widoczny za zdjęciu wlot do tunelu
Jedno z przejść dla zwierząt w okolicach Kielc. Te z Lubartowa jest podobnych rozmiarów co widoczny za zdjęciu wlot do tunelu Paweł Małecki/Agencja Gazeta
Reklama.
– Trzeba się zgarbić i można bezpiecznie przejść – macha ręką pan Krzysztof Góźdź, jeden z mieszkańców osady. No tak, przejście przez tunel dla zwierząt zbudowany pod obwodnicą, to dla średnio wysportowanej osoby żaden problem. Na kolanach, albo w kucki można bez problemu pokonać kilkanaście metrów pod jezdnią. Co bardziej zdesperowani decydują się jednak na pokonanie drogi górą. A to sposób nie tyle niewygodny, co bardzo niebezpieczny. – Najgorzej jest, gdy tiry jadą do magazynów Biedronki – dodaje Góźdź.
Co się stało? Obwodnica Lubartowa odcięła osiedle domków od reszty świata. Mieszkańcy pisali listy z prośbą o interwencję do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie. Ta jednak umywa ręce. Twierdzi, że warunkiem zbudowania przejścia dla pieszych w tej okolicy jest doprowadzenie chodników do pobliskiego skrzyżowania. Chodników jednak nie ma, pasów więc też nie będzie - rozkładają ręce urzędnicy.
Sytuacja ma ulec zmianie dopiero za kilka lat. Obwodnica Lubartowa ma zostać przebudowana i dopasowana do wymogów drogi ekspresowej. W ramach tej operacji ma powstać również bezkolizyjny przejazd, a co ważniejsze z perspektywy pieszych – także przejście nad trasą. Na razie, przynajmniej do 2024 roku, nowodworzanom zostaje jednak chadzanie tunelem.