
Reklama.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w roku kalendarzowym nie może przewyższać 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. Innymi słowy, od pewnego progu zarobków nawet najlepiej opłacani menedżerowie i specjaliści płacili już składki o stałej wysokości, bez względu na to, jak dalece ich pobory przekraczały ów maksymalny próg. Rząd postanowił znieść ten – było nie było – przywilej i składka ma być ściśle powiązana z wysokością poborów.
Sprawa dotyczy 350 tysięcy osób, jak można się domyślać, biznesmenów, menedżerów i profesjonalistów o najwyższych kompetencjach – a zatem też najlepiej zarabiających. – To pierwsze tak ewidentne i oczywiste złamanie obietnicy wyborczej przez PiS. Wszyscy słyszeli, że nie będzie żadnej podwyżki podatków – dowodził na antenie PR Kaźmierczak.
– Praca etatowa praktycznie ostoi się przy takich regulacjach jedynie w administracji i w części korporacji. Jeśli zaś chodzi o rząd, zaczyna to być niebezpieczne, bo jeśli człowiek odpowiadający za cyberbezpieczeństwo Polski ma zarabiać tyle, co kierownik stoiska warzywnego w supermarkecie, to zaczyna to być bardzo poważny problem – kwitował. Co ciekawe, przedsiębiorcom sekundują w tej sprawie również związkowcy, nazywający pomysł rządu „niebezpiecznym”.
Do chóru krytyków przyłączyła się też agencja Bloomberg: jej korespondenci zestawili plan rządu z zapowiedziami ściągania do Polski firm, które Brexit wypłoszy z Wysp. – Teraz Polska dodaje do swojego zaproszenia znacznie mniej przyjazny element: wyższe podatki dla wielu z ludzi, którzy mieliby przyjechać do Polski z Wysp – kwituje agencja.
źródło: Polskie Radio, Bloomberg