
Reklama.
JedenŚlad to malutka, ale prężnie rozwijająca się firma. Sami opracowali system elektroniczny dla swoich skuterów. Szefujący firmie Łukasz Banach jest informatykiem. Między innymi dzięki jego pracy skuter nie ma żadnego kluczyka, rezerwuje się go i otwiera przy pomocy aplikacji mobilnej. Nie trzeba go też ładować. Kiedy baterie się wyczerpią, podjeżdża serwis i wymienia je na nowe a stare zabiera do naładowania. Akumulatory produkuje polska firma z Łodzi.
Same skutery produkowane są w Chinach. Silnik ma moc 1500 watów, czyli niespełna konia mechanicznego. Ale to wystarcza do normalnej jazdy po mieście. Zasięg na jednej baterii to 50 – 70 km, w zależności od stylu jazdy kierowcy. Skuter można też podładować z gniazdka, jeśli chcemy go wypożyczyć na dłużej. Albo kupić na własność, bo taka możliwość też istnieje.
Jak się tym jeździ?
Wsiadam. Łukasz Banach tłumaczy, że powinienem zacząć ostrożnie, bo skuter naprawdę nieźle przyspiesza. W przeciwieństwie do spalinowych, pojazdy elektryczne – maksymalny moment obrotowy osiągają od razu, więc przyspieszenie, szczególnie jak na pojazd dysponujący mocą poniżej 1 konia mechanicznego jest imponujące.
Wsiadam. Łukasz Banach tłumaczy, że powinienem zacząć ostrożnie, bo skuter naprawdę nieźle przyspiesza. W przeciwieństwie do spalinowych, pojazdy elektryczne – maksymalny moment obrotowy osiągają od razu, więc przyspieszenie, szczególnie jak na pojazd dysponujący mocą poniżej 1 konia mechanicznego jest imponujące.
Rozpędzam się za bardzo i muszę przyhamować wchodząc w zakręt. Odruchowo chcę odpuścić manetkę, ale okazuje się, że nie ma takiej potrzeby, bo wciśnięcie hamulca odłącza napęd.
– Skuter ma system odzyskiwania energii podczas hamowania – uśmiecha się Łukasz Banach.
Chcą pieniędzy, ale dadzą zarobić
Firma wystartowała właśnie w wyścigu po pieniądze inwestorów indywidualnych. Za pomocą crowdfundingu zamierza zebrać 900 tysięcy złotych (jeden "udział" kosztuje 2004,45 złotych). Spora suma, ale model biznesowy wygląda dość solidnie. Z jednej strony JedenŚlad ciągle zamierza być wypożyczalnią skuterów elektrycznych. Ale sporą część przychodów generują im umowy B2B. Po prostu wypożyczają skutery firmom.
Firma wystartowała właśnie w wyścigu po pieniądze inwestorów indywidualnych. Za pomocą crowdfundingu zamierza zebrać 900 tysięcy złotych (jeden "udział" kosztuje 2004,45 złotych). Spora suma, ale model biznesowy wygląda dość solidnie. Z jednej strony JedenŚlad ciągle zamierza być wypożyczalnią skuterów elektrycznych. Ale sporą część przychodów generują im umowy B2B. Po prostu wypożyczają skutery firmom.
Jeśli zobaczycie w Warszawie dostawcę Uber Eats na skuterze elektrycznym, to wiedzcie, że jedzie na maszynie wypożyczonej z JednegoŚladu. Firma postawiła na zapewnianie skuterów dostawcom jedzenia, z ich usług korzysta też Pyszne.pl i kilka innych firm.
– W samej Warszawie jest 10 działających systemów dostarczania jedzenia z restauracji i barów do klienta. To stabilny i szybko rozwijający się rynek – podkreśla Łukasz Zgiep, dyrektor operacyjny CrowdWay, serwisu prowadzącego zbiórkę.
Łukasz Banach twierdzi, że tego typu firmy chętnie wypożyczają skutery, bo ich eksploatacja jest wielokrotnie tańsza, niż spalinowych. Te maszyny mają zamontowane na stałe baterie o dużej pojemności, dające możliwość przejechania nawet 200 km bez ładowania.
– Dość powiedzieć, że wypożyczenie skutera z ubezpieczeniem i serwisem kosztuje 500 – 650 złotych miesięcznie. Tymczasem samo paliwo do skutera spalinowego to ok. 1000 złotych miesięcznie – mówi nam Łukasz Banach.
Crowdfunding da inwestorom jeszcze jedną ciekawą możliwość – jednoczesne posiadanie własnego skutera i wypożyczanie go. Skuter jest nasz, ale możemy włączyć go do sieci, gdy nie musimy z niego korzystać. Jeździ, zarabia, dostajemy pieniądze. Jeśli chcemy sami się nim przejechać, wyłączamy go z sieci dostępnych i korzystamy do woli. Łukasz Banach szacuje, że stopa zwrotu z takiej inwestycji wyniesie nawet 30 proc. rocznie, pod warunkiem, że skuter zarobi co najmniej 10 złotych dziennie. A to nie jest jakiś wyśrubowany wynik.
Skuter będzie też można nazwać po swojemu i okleić go własnymi materiałami marketingowymi, by spełniał funkcję ruchomej reklamy firmy. Na razie wszystkie skutery mają własne imiona zaczerpnięte ze świata zwierząt. Po Warszawie pomykają więc m.in. Okapi, Świstak czy Paw.
Każdy ma w zdalnie otwieranym bagażniku (własny patent firmy) dwa kaski, jednorazowe czepki, odblaskową kamizelkę i maseczki przeciwsmogowe.
Coś dla listonosza
JedenŚlad zaprezentował także nowy pojazd własnego projektu – trzykołowy zabudowany skuter. Jeździ nieco mniej dynamicznie, ale niestraszny mu deszcz czy śnieg, w środku zmieszczą się dwie osoby. Takim pojazdem jeździ się tak samo, jak skuterem – osoby urodzone przed 1995 rokiem potrzebują jedynie dowodu osobistego, a parkować można wszędzie, bez opłat. W niedalekiej przyszłości ten pojazd zostanie zaoferowany m.in. Poczcie Polskiej jako środek transportu dla listonoszy. Poczta jest ponoć bardzo zainteresowana projektem.
JedenŚlad zaprezentował także nowy pojazd własnego projektu – trzykołowy zabudowany skuter. Jeździ nieco mniej dynamicznie, ale niestraszny mu deszcz czy śnieg, w środku zmieszczą się dwie osoby. Takim pojazdem jeździ się tak samo, jak skuterem – osoby urodzone przed 1995 rokiem potrzebują jedynie dowodu osobistego, a parkować można wszędzie, bez opłat. W niedalekiej przyszłości ten pojazd zostanie zaoferowany m.in. Poczcie Polskiej jako środek transportu dla listonoszy. Poczta jest ponoć bardzo zainteresowana projektem.
Łukasz Banach podkreśla, że skutery elektryczne mogą pomóc w walce ze smogiem i korkami. Dziś w stolicy aż 80 proc. samochodów wiezie tylko kierowcę, a 30 proc. korków powodują ludzie, którzy jadąc z prędkością patrolową szukają miejsca do zaparkowania.
Przy okazji rozwiewa wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa jazdy na skuterze. Przez dwa lata istnienia wypożyczalni zdarzyły się jedynie trzy incydenty na drodze, w których jedna osoba skręciła kostkę. Paradoksalnie więcej było prób kradzieży skutera – pięć. Wszystkie nieudane.