Nagranie monitoringu w Sejmie pokazuje, że Jacek Kurski złożył aplikację w konkursie na prezesa Telewizji Polskiej pięć minut po czasie, który wyznaczono w regulaminie. Krzysztof Czabański, Przewodniczący Rady Mediów Narodowych, nie widzi w tym żadnego problemu.
Taka sytuacja prowadzi w normalnych warunkach do powtórzenia konkursu. Czabański uważa jednak, że nie ma ku temu podstaw.
Do konkursu można było zgłaszać się do połowy sierpnia. 18 kandydatów dostarczyło aplikacje. Po ich analizie do finałowego etapu zakwalifikowani zostali Jacek Kurski, Agnieszka Romaszewska-Guzy, Krzysztof Skowroński i Bogdan Czajkowski. Wówczas zdecydowano, by prezesem TVP dalej był Jacek Kurski, który został powołany na czteroletnią kadencję.
Troje kandydatów, których odrzucono już wcześniej, złożyło odwołania do Rady Mediów Narodowych. Twierdzili, że do konkursu niesłusznie dopuszczono Kurskiego, który – zgodnie z relacjami świadków – miał złożyć dokumenty konkursowe tuż po końcowym terminie wyznaczonym na 15 września (godz. 16.00).
Nie obyło się ponadto bez kilku zawiadomień do warszawskiej prokuratury. Ta pochyliła się nad sprawą i przeanalizowała nagrania z monitoringu w biurze podawczym Sejmu.
„Rzeczpospolita” pisze, że w aktach postępowania stwierdzono, że według monitoringu Kurski z asystentem weszli do biura o 15:41, a następnie skompletowali swoje papiery. Kurski przekazał kopertę ze skompletowanymi dokumentami o 16:05, już po upływie regulaminowego terminu.
Czabański tłumaczy się, że konkurs nie powinien zostać powtórzony. Twierdzi, że kluczowe w tej sprawie jest to, że Kursi zaczął składać dokumenty przed godz. 16.00.