Wojciech Wiaderny, jeden z sokolników pracujących na warszawskim Lotnisku Chopina. Zadaniem sokołów jest odstraszanie innych ptaków, które mogłyby zakłócić pracę lotniska
Wojciech Wiaderny, jeden z sokolników pracujących na warszawskim Lotnisku Chopina. Zadaniem sokołów jest odstraszanie innych ptaków, które mogłyby zakłócić pracę lotniska Foto: Maciej Stanik / NaTemat.pl
Reklama.
Ludzie przez setki lat korzystali ze śmiercionośnych zdolności sokołów. Używali tych ptaków jako myśliwych, pracujących dla nich. Dziś okazuje się, że umiejętności te drapieżniki można wykorzystać nie tylko do zdobywania mięsa, ale i chronienia życia żołnierzy i cywilów.
Badania dotyczące zwalczania dronów z wykorzystaniem umiejętności sokołów zleciły siły powietrzne Stanów Zjednoczonych. Przeprowadzili je naukowcy z oksfordzkiego uniwersytetu. Okazało się, że techniki, które wykorzystują te piekielnie skuteczne drapieżniki można zastosować do ochrony ludzi i strategicznych obiektów.
Naukowcy zamontowali miniaturowe czujniki GPS i kamery na ciałach sokołów wędrownych. Dzięki temu mogli śledzić metodę ataku i kąt jego przeprowadzania. Przynętę holowały drony.
Okazało się, że podejście sokołów do ataku było zgodne z zasadami nawigacji proporcjonalnej, systemu naprowadzania używanego przez pociski kierowane wizualnie. Przynajmniej tak wyszło z analiz Narodowej Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych. Z tym, że sokoły wiedziały wcześniej wszystko to, czego wojskowi uczyli się na własnej skórze.
Zasada jest taka, że aby pocisk – lub sokół na polowaniu – dotarł do swojego celu, musi bez przeszkód widzieć obiekt, w miarę zbliżania się do niego, zamykać na nim swoje pole widzenia. To akurat nie jest jakaś wielka filozofia, bo tę technikę wykorzystywały już pociski AIM-9 Sidewinder, skonstruowane w latach 50. ubiegłego wieku. Używały one obrotowych luster, by zobaczyć swój cel w promieniach podczerwonych – były one naprowadzane na ciepłotę obiektu.
Okazało się, że sokoły są dużo skuteczniejsze, ponieważ umieją jeszcze zmieniać kąt ataku w końcowej jego fazie. W ten sposób rekompensują swoją mniejszą – w porównaniu do rakiety – prędkość. I ta właśnie umiejętność przykuła uwagę naukowców oraz wojskowych. Zamierzają ją wykorzystać do rozwoju dronów – obrońców, które mają zwalczać inne drony – agresorów.
W ten sposób zamierzają chronić na przykład lotniska, obozy, miasta czy przemieszczające się oddziały wojska lub policji. I nie jest to przesada – obecnie drony stanowią olbrzymie zagrożenie nie tylko w strefach konfliktów. Wykorzystują je wojska, szpiedzy i terroryści. W lipcu Pentagon upoważnił obsługę 133 amerykańskich baz wojskowych do zestrzeliwania prywatnych lub komercyjnych dronów, które naruszą ich przestrzeń powietrzną.
Do tej pory zakres środków obrony przez dronami jest dość wąski. Z jednej strony obejmuje on ich zestrzeliwanie przy pomocy karabinu, z drugiej zaś oślepianie laserem bądź dezaktywację przez omiatanie ich falami elektromagnetycznymi. Ale policja w Holandii sprawdzała też, czy orły mogą być skutecznym środkiem do chwytania i wyłączania małych dronów. Eksperyment zakończył się powodzeniem i specjalnie wytresowane orły na lotnisku w Hadze pilnują, by w przestrzeni powietrznej nie pojawiły się obce statki powietrzne. Zostały też nauczone, by małe drony po prostu strącać, atakując je szponami.
Profesor Graham Taylor, prowadzący wspomniane badania na Oxfordzie odrzucił takie metody walki z dronami.
– Drapieżniki są zmotywowane do ścigania celów tylko wtedy, gdy są głodne lub bronią terytorium, a wirujące łopaty stanowią takie samo zagrożenie dla ich szponów, jak dla naszych palców. Poza tym utrzymywanie obronnego zespołu głodnych ptaków drapieżnych nie jest praktyczne, a tresowanie ich do atakowania dużych, wielowirnikowych dronów jest nieetyczne – napisał Tayor w podsumowaniu wyników eksperymentów.
Dodał też, że jest zafascynowany wynikami badań nad sokołami. Określił je jako "elegancką konwergencję" zachowań ptaków i zasad rządzących pociskami rakietowymi. Według niego odzwierciedla to fakt, iż naturalna selekcja i projektowanie inżynierskie są podobnie ograniczone przez matematykę i fizykę.
źródło: Bloomberg.com