Ekonomiści mówią o gigantycznej i pęczniejącej z godziny na godzinę bańce, inwestorzy nic sobie z tego nie robią. Jedni chcą bitcoina zakazać jako instrumentu niemoralnego, inni pałają żądzą pieniądza. A w zasadzie miał to być instrument do transakcji internetowych. Już nie jest.
Inwestorzy oszaleli – tylko w ten sposób można wytłumaczyć to, co dzieje się z bitcoinem. Jego wartość znowu idzie w górę, przebił 14 tysięcy. Na największej giełdzie bitcoina w USA płaci się niespełna 14,7 tys. zielonych, w Korei, do której dotarło to szaleństwo – prawie 18 tys.
Włam za 64 miliony
To samo dzieje się w Polsce, za tę kompletnie wirtualną walutę płaci się u nas już prawie 55 tysięcy złotych. Sytuacja jest dynamiczna, wartość bitcoina w zasadzie ciągle rośnie. W ciągu roku zyskał 1750 proc.
W ten sposób rynek bitcoina dobił do poziomu 250 mld dolarów, zaś rynek wszystkich wirtualnych walut jest obecnie wart ponad 400 mld dol.
Jednocześnie rosnąca popularność bitcoina powoduje sporo problemów. Ekonomiści zgodnie twierdzą, że ten balon musi pęknąć, a przyjmujący płatności w bitcoinie – rezygnują z nich.
Ta kryptowaluta stała się również celem kradzieży. Tak stało się w przypadku słoweńskiej platformy NiceHash. Właśnie przyznała się do tego, że ukradziono jej ok. 4700 bitcoinów wartych prawie 64 mln dolarów. Według przedstawicieli NiceHash był to profesjonalny atak, w którym złamano zabezpieczenia platformy.
Im dalej w las…
– To szaleństwo panuje od dawna. W ciągu ostatniej doby bitcoin zdrożał o 15 proc., ale gdyby było to 150 proc. to też by mnie to nie zdziwiło – mówi w rozmowie z INN:Poland ekonomista Piotr Kuczyński.
Dodaje, że to, co dzieje się wokół tej wirtualnej waluty przypomina loterię. Ekonomista pół żartem, pół serio, mówi, że lepiej byłoby już zagrać w Eurojackpot.
Ale całkiem na serio dodaje, że bitcoin stał się nie tylko narzędziem spekulacyjnym, ale i walutą przestępców.
– Płacenie bitcoinami jest nie do wyśledzenia, więc od dawna wiadomo, że w czarnej sieci, TOR-ze (alternatywnej dla powszechnie znanego internetu sieci gwarantującej użytkownikom pełną anonimowość), płaci się nimi za towary i usługi, które są totalnie niezgodne z prawem, łącznie z handlem narkotykami i zleceniami morderstw. To jest czarna waluta – mówi nam Kuczyński.
Tymczasem faktem staje się oderwanie bitcoina od jego pierwotnej funkcji. Na samym początku był traktowany jako specyficzna waluta służąca do płacenia w sieci.
– Bitcoin stał się narzędziem wyłącznie spekulacyjnym. Jest to coś, czego ja nawet nie nazywam walutą lub kryptowalutą. Jeśli solidni analitycy z całego globu, wyceniają realną wartość bitcoina od 30 dolarów do 30 tysięcy dolarów, to jest to kpina. To "coś", to pierwszy wirtualny towar i pierwsza wirtualna bańka. Służy tylko do spekulacji i do rozliczeń ciemnych sprawek – mówi Piotr Kuczyński.
Dodaje, że tak naprawdę nie można nawet być pewnym, jaka idea stała za stworzeniem bitcoina. Jeśli jednak miał być narzędziem płatności, to oblał właśnie ważny test. Z płatności bitcoinami zrezygnowała właśnie olbrzymia platforma dla graczy – Steam.
Jej przedstawiciele twierdzą, że głównym powodem jest wzrost wartości tej kryptowaluty i – co za tym idzie – wzrost wysokości opłat transakcyjnych obowiązujących przy płaceniu nią. Kiedy Steam wprowadzał możliwość płacenia bitcoinem, opłata transakcyjna wynosiła ok. 20 centów. Do dziś wzrosła stukrotnie, do niebagatelnego poziomu 20 dolarów. Dlatego Steam wycofał się z kryptowalut i zrezygnował z obsługi bitcoina.