Lokali gastronomicznych w Polsce przybywa, klienci zostawiają tam coraz więcej pieniędzy i zaglądają coraz częściej.
Lokali gastronomicznych w Polsce przybywa, klienci zostawiają tam coraz więcej pieniędzy i zaglądają coraz częściej. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Reklama.
Uściślijmy: nie chodzi o byle bar z piwem, czy jedzeniem robionym „na szybko”. Puby i sieci fast food – podobnie jak kluby nocne – nie zwiększyły w jakiś szczególny sposób swojego rynkowego udziału. Natomiast wszystkie inne kategorie kawiarniano-restauracyjne odnotowują wzrost liczby punktów. Co ważniejsze, znikają lokale otwierane sezonowo (spadek o 13 proc.), czyli najprawdopodobniej wszystkie „budy z rybą” – w ich miejsce powstają raczej lokale otwarte przez cały rok i najwyraźniej będące w stanie utrzymać się ze stałej klienteli.
Zeszły rok był rzeczywiście rekordowy pod pewnymi względami – zwłaszcza jeżeli chodzi o liczbę osób, które zadeklarowały, że korzystały z usług gastronomicznych. W zeszłym roku było to 54 proc. ankietowanych, w tym – 49 proc. Ale ten spadek bynajmniej nie oznacza dla branży złych wieści: klienci gastronomii zaczynają zamieniać się w bywalców. Przeciętna osoba jedząca „na mieście”, robi to 3,7 razy w miesiącu – czyli niemalże co tydzień. Jest też ciekawa nowych doznań, zagląda do coraz większej liczby lokali. I wreszcie clou: przeciętny klient, jak już rozsiądzie się przy stole, zostawi w restauracji średnio 98 złotych – najwięcej od dekady (statystycznie).
– Rosnąca liczba lokali i ich coraz bardziej różnorodna oferta wydaje się wpływać na wzrost intensywności korzystania przez konsumentów z gastronomii, zarówno w formie rosnącej częstotliwości wizyt, jak i odwiedzania/próbowania różnych typów lokali – konkludują autorzy reportu.
O tym, że stołowanie się na mieście wchodzi nam w krew świadczy też inny fakt: respondenci ankiet, dopytywani o przyczyny pójścia do lokalu, odpowiadali „bez przyczyny”. Co oznacza, że przyciąga nas do restauracji wyłącznie chęć wyrwania się na miasto i spróbowania czegoś nowego czy dobrego. Lokale wybieramy dlatego, że są blisko lub „po drodze”, ale też ze względu na asortyment. I tu najpopularniejsze kategorie serwowanego menu to frytki i burgery, posiłki mięsne, pizza i lody. Z łask wypadły nieco fast-foody, za to klasyczne restauracje i pizzerie stają się coraz popularniejsze.
Nic zatem dziwnego, że za otwieranie lokalu gastronomicznego zabierają się kolejni chętni. W tym roku takim pomysłem na „drugie” zawodowe życie pochwalili się m.in. Michał Kiciński, twórca firmy CD Projekt, w której powstała gra „Wiedźmin” (restauracja wegetariańska), aktorka Roma Gąsiorowska (bar OtW-arte Latem, z imprezami w rytm muzyki klubowej) czy... Zenon Martyniuk, gwiazda sceny disco polo.