Walka z komunizmem – taki cel postawił przed sobą portal o wymownej nazwie redterror.eu. Nie byłoby w tym większego problemu, gdyby nie to, że na jego realizację wyciągnął kilkadziesiąt tysięcy złotych z Fundacji KGHM-u. Całość uwiarygadnia współpraca z IPN. Eksperci nie pozostawiają na materiałach portalu suchej nitki, zauważając, że są po prostu elementem walki ideologicznej.
– Chcemy aby prezentowana witryna stała się kompendium wiedzy na temat systemu komunistycznego we wszystkich krajach, na których zdążył odcisnąć swoje piętno – pisze na stronie redterror.eu jego założyciel Przemysław Miśkiewicz ze Stowarzyszenia Pokolenie, które jest autorem witryny. Cel ambitny – opisanie całego świata na jednej witrynie to nie przelewki, pieniądze na jego uruchomienie też musiały być więc konkretne.
I były. Stowarzyszenie Pokolenie dostało od Fundacji KGHM równo 50 tys. złotych. A skąd fundacja miała te pieniądze? Zasila ją budżet KGHM, czyli jednej z największych spółek skarbu państwa. Zerkam w listę wszystkich darowizn w 2017 roku przyznanych przez fundację. Poza nielicznymi projektami wycenianymi nawet na 200 tys., dominują kwoty rzędy 10-40 tys. zł. W tym przedziale mieści się np. pomoc ofiarom nawałnic z sierpnia 2017 roku, dofinansowania do zakupu sprzętu dla szpitali czy jednostek straży pożarnej. Redterror.eu ze swoimi 50 tys. mieści się z pewnością w czołowych 20 proc. najlepiej dotowanych celów.
O komentarz poprosiliśmy zarówno Fundację KGHM jak i Stowarzyszenie Pokolenie. Do momentu publikacji tekstu żadna ze stron nie ustosunkowała się jednak do naszych pytań.
A szkoda. Fundacja KGHM Polska Miedź pisze bowiem na swojej stronie, że „powstała z myślą o tym, aby odważnie realizować wszelkie inicjatywy mające na celu wsparcie i rozwój społeczności lokalnych. Celem Fundacji KGHM Polska Miedź jest troska o lokalną tożsamość, tradycje i wsparcie finansowe tych obszarów, które są dla ludzi ważne”. Trudno jednak powiedzieć, w jaki sposób wpisuje się w nią darowizna na rzecz utworzenia portalu redterror.eu.
Po raz pierwszy portal znalazł się na językach na początku listopada. IPN pochwalił się wówczas, że przy współpracy z redterror.eu przygotował dodatek prasowy, który został załączony do 12 dzienników regionalnych wydawanych przez Polska Press.
– Komuniści stracili wprawdzie pod koniec XX wieku władzę polityczną, ale pozostawili po sobie miliony ludzi okaleczonych latami niewoli i moralnej destrukcji. Dlatego tak trudno na ruinach tego systemu budować normalny świat. Jego ideologiczne mutacje mają wielu wyznawców, szczególnie w środowiskach intelektualnych, które przez lata dostarczały tabuny „pożytecznych idiotów”. Współcześni wyznawcy „nowego, wspaniałego świata”, idący śladem komunistów, wiedzą już, że trzeba „piękniej kusić”. Alain Besançon przestrzega, że „wirus komunizmu może się jeszcze uaktywnić” - grzmiał we wstępie dodatku prezes IPN Jarosław Szarek.
Na samej zawartości dodatku eksperci nie pozostawili jednak suchej nitki. Konserwatywny historyk prof. Antoni Dudek zauważył w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że przedstawienie w tekście Marksa i Engelsa jako „autorów ludobójstwa” jest nadużyciem. Krytycznie o materiale wypowiedziała się także dr Monika Bobako z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ekspertka zauważyła, że dodatek historyczny dezinformuje i „jest przede wszystkim instrumentem walki ideologicznej z ideą równości społecznej, prawami mniejszości i świeckością przestrzeni publicznej”. W dodatku mogliśmy bowiem przeczytać, że bolszewizm wprowadził rozwody (choć w Polsce były obecne już od czasów Kodeksu Napoleona), a z filozofii Marksa i Engelsa korzystają dzisiaj feministki, czyli..."kobiety, które nienawidzą mężczyzn".
Główną atrakcję dodatku stanowiła jednak mapa (można się z nią zapoznać na stronie redterror.eu), która ilustruje skalę zbrodni komunistycznych na świecie. A tu również możemy znaleźć błąd na błędzie.
Dr Bobako wypunktowała mapę, podają przykład Algierii. – Autorzy sugerują, że przeszło milion ofiar "konfliktu okołoalgierskiego", to ofiary komunizmu. W rzeczywistości byli to ludzie, którzy zginęli w antykolonialnej walce o niepodległość kraju– tłumaczyła „Wyborczej”.
Dużo więcej błędów znaleźli jednak autorzy serwisu Iberoameryka, poświęconego sprawom Ameryki Łacińskiej. Portal szybko rozkręcił akcję „odkłamywania” informacji dot. państw tego regionu, w którą zaangażowali się również zewnętrzni eksperci np. Adam Traczyk, założyciel think tanku Global.Lab. W tekście poświęconym Kubie, Traczyk wytknął anonimowemu twórcy (twórcom?) mapy, że liczba 20-25 tys. ofiar komunizmu na tej wyspie jest wzięta z kosmosu.
– Trudno dociec, jak anonimowi autorzy ustalili tę liczbę, tym bardziej, że nie przytaczają żadnych źródeł, a powołują się jedynie na współpracę z Instytutem Pamięci Narodowej, który dotychczas nie zasłynął z badań nad Ameryką Łacińską – zauważył ekspert.
Podobnego opracowania doczekało się również Wenezuela, Urugwaj, Peru i Boliwia. - Problem nie leży jedynie w nieprawdziwych lub niedokładnych informacjach, na które powołują się autorzy tekstu. Tego rodzaju nieprzemyślane i słabe merytorycznie artykuły przekazują czytelnikowi pejoratywny obraz całego regionu - podkreśla w rozmowie z INN:Poland Helena Krajewska, redaktor naczelna portalu informacyjnego Iberoameryka.
- Dodatkowo, w opinii redakcji Iberoameryki, umieszczanie pod jednym szyldem "czerwonego terroru" grup uznawanych za terrorystyczne i wybranych demokratycznie polityków jest nie tylko przejawem ignorancji, ale także zwykłym brakiem szacunku autorów do wspomnianych państw i ich obywateli - dodaje Krajewska.