W obronie pracowników handlu ujęli się związkowcy z kopalni węgla kamiennego
W obronie pracowników handlu ujęli się związkowcy z kopalni węgla kamiennego Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
O sprawie donosi „Gazeta Wyborcza”, która publikuje list górniczych związkowców z Kopalni Węgla Kamiennego JAS-MOS do szefa „Solidarności” Piotra Dudy.
Autorzy skarżą się na sytuację kobiet w zatrudnionych w tej sieci. Nieprawidłowości są szczególnie widoczne w pracy sklepu w Wodzisławiu Śląskim.

Jak cytuje list związkowców „Gazeta Wyborcza”:

List związkowców z kopalni JAS-MOS

[…] O sytuacji w sieci Biedronka coraz częściej informują nas nasi pracownicy, których żony i matki trudnią się pracą w tym koncernie. Jesteśmy zaniepokojeni stanem psychicznym pracownik, które na własną rękę próbują szukać pomocy. [Dochodzi - przyp. red.] do jawnej dyskryminacji i mobbingu wobec wieloletnich pracownic”. Czytaj więcej


Związkowcy krytykują Biedronkę
Sprawa wraca w różnych odsłonach. Jeszcze w listopadzie na stronie Solidarności opublikowano artykuł, w którym opisano wyniki zeszłorocznej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w sieci dyskontów Biedronka. Zdarzały się sytuacje, w których z powodu braków kadrowych pracownicy nie mogli nawet skorzystać z przerwy.
Jak mówił Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Handlu, Banków i Ubezpieczeń „Solidarności”:
Alfred Bujara

W wielu Biedronkach każdy klient może się przekonać, że właśnie tak jest. Na kasach brakuje pracowników, klienci bardzo często stoją w długich kolejkach, denerwują się i zaczynają wyżywać się na pracownikach, żądając przywołania osób do obsługi kas. Najgorzej jest w godzinach wieczornych, w wielu sklepach panuje bałagan, zalegają kartony i niewyładowany towar, bo nie miał kto tego zrobić. Czytaj więcej

To naturalnie kwestia wolnych wakatów, nie w każdej Biedronce, która - wspomnijmy - zatrudnia 60 tys. osób, są braki kadrowe. Jednak - zdaniem związkowców, w handlu w skali całego kraju możemy mówić o niedoborze 150 tys. pracowników.
Nie zmienia to faktu, że w dodatkowo gorącym dla handlu okresie przedświątecznym, Biedronka nie ma dobrej prasy. Jeszcze nie przycichła afera z tzw. holterami, czyli urządzeniami do mierzenia aktywności pracowników podczas pracy. O sprawie pierwszy napisał serwis money.pl.
Okazało się, że podobne badania są w Biedronce prowadzone od lat, w tym konkretnym przypadku doszło do nieprawidłowości w dwóch sklepach. Zdaniem Biedronki zawiodła komunikacja - pracownicy byli zdezorientowani, nie wiedzieli, czemu to ma służyć.
Poprosiliśmy Biedronkę o komentarz ws. listu górniczych związkowców:

Nasza firma dokłada wszelkich starań w celu zapewnienia ścisłej zgodności z przepisami prawa pracy we wszystkich swoich placówkach oraz zawsze niezwłocznie reaguje w przypadku wątpliwości. Już wiele lat temu wdrożyliśmy rozwiązania systemowe oraz mechanizmy efektywnie przeciwdziałające jakimkolwiek nieprawidłowościom wynikającym z innych przyczyn niż odosobnione przypadki spowodowane błędami ludzkimi. W tym kontekście zwracamy także uwagę na komunikat PIP dot. kontroli w naszych sklepach, który był szeroko cytowany w mediach: „wyniki kontroli nie dają podstaw do podjęcia decyzji o przeprowadzeniu działań kontrolnych w szerszym zakresie w sklepach należących do sieci Biedronka. Ujawnione nieprawidłowości oraz ich skala nie wskazują na rażące łamanie przepisów prawa pracy w skontrolowanych placówkach (...)"