"Oszukuje" potencjalnych klientów. Jak twierdzi, chce uratować ich stanowisko przed Sztuczną Inteligencją
Dawid Wojtowicz
15 stycznia 2018, 08:57·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 stycznia 2018, 08:57
Każdy innowator ma ten sam orzech do zgryzienia – jak swoim pomysłem zainteresować potencjalnych nabywców, skoro żaden z nich na razie nie ma bladego pojęcia, jaka realna wartość kryje się za ową nowością. Przed identycznym dylematem stanął Igor Mróz, który, aby rozwiązać tę zagwozdkę, uznał, że musi... "oszukiwać" klientów. Ci trafiają do niego w przekonaniu, że czeka ich ''szkolenie z zarządzania projektami'', a to nie do końca prawda. Przynajmniej z pewnego punktu widzenia.
Reklama.
Do tego fortelu skłoniło go to, co przeżył sam, i co jest udziałem wielu jego koleżanek i kolegów, kiedy próbują dowiedzieć się, jak sprawniej radzić sobie z codziennymi zadaniami. Zazwyczaj trafiają wtedy na "szkolenie z zarządzania projektami", a tam...
To nie jest tak, że wiedza na typowym szkoleniu dla PM-ów jest głupia i bezużyteczna. Zupełnie nie – problem jest inny – mało kto zauważa, w jak skrajnie różnych środowiskach przychodzi pracować osobom odpowiedzialnym za realizację rozmaitych przedsięwzięć. Budowa domu – projekt. Wymiana kolumny rektyfikacyjnej – projekt. Wprowadzenie nowego kosmetyku na rynek, budowa aplikacji na iPhone'a, optymalizacja kosztów w jednym z działów, uruchomienie fanpage'a czy bloga firmowego – a jakże – projekty.
– Jak tak o tym pomyślę, to ktoś chyba usilnie postanowił znaleźć tu wspólny mianownik i wyszły mu: diagramy, procesy i dokumentacja – mówi Mróz. Zauważcie, że większość szkoleń prawie cały czas poświęca się na omawianie najrozmaitszych planów. A co stanowi lwią część projektu? No właśnie – realizacja – puentuje z szelmowskim uśmiechem.
W jej trakcie nieodzowne zaś stają się umiejętności takie, jak praca z ludźmi, efektywna komunikacja, produktywność osobista, czy (no cóż...) podstawy zarządzania kryzysowego. Lista stosownych zagadnień jest bardzo długa, czasu mało, a budżety szkoleniowe napięte. Dlatego właśnie stara się podejść do sprawy pragmatycznie i proponuje wersję "wszechstronnego menedżerskiego minimum" - czegoś, co pozwoli uniknąć popełniania najczęstszych błędów. Pytany o sensowność takiej strategii proponuje każdemu wspomnieć jakiegoś swojego przełożonego i pomyśleć o ile efektywniej i lepiej szłaby cała praca, gdyby po prostu czegoś NIE robił. Zapytany o klucz według którego owo minimum dobiera natychmiast poważnieje.
– Może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale mam w sobie dużo pokory. Z każdym szkoleniem ulepszam swój program i nie boję się pytać, co należy doszlifować – zapewnia ekspert, który ima się nawet tak nietypowych środków, jak krótka anonimowa ankieta, w której prosi PM-ów, by powiedzieli mu, co naprawdę spędza im sen z powiek. Nie zbieram przy tym podstępnie maili, ani nie wciskam szkoleń – ja naprawdę po prostu chce wiedzieć – przekonuje.
Tylko, jak zwierzać się komuś, kto na wstępie przyznaje, że ucieka się do oszustwa? – Zgoda, to nie są szkolenia z zarządzania projektami w takim mniemaniu, jakie jest najbardziej powszechne. Posiłkuję się tym określeniem, aby ludzie w ogóle do mnie trafili – wyjaśnia Mróz. Żeby ktoś zdecydował się na usługę, musi być to coś, co brzmi znajomo. Nikt nie szuka "szkolenia ze zdrowego managerskiego rozsądku", czy "dowożenia celu, a nie planu", tylko właśnie "szkolenia z zarządzania projektami". Zresztą każdy zainteresowany ma do dyspozycji pełną rozpiskę poruszanych tematów, a w razie wątpliwości może skontaktować się ze mną i rozwiać ewentualne wątpliwości. "Oszustwo" sprowadza się więc do przyciągnięcia uczestników oraz do... ''ostemplowania'' formalnej oferty.
To m.in. dlatego zdecydował się na nieco karkołomne z punktu widzenia marketingu rozwiązanie – promowanie dwóch marek jednocześnie. Pod adresem IgorMroz.Com pokazuje grzeczniejsze, stricte merytoryczne (odwiedzających zachęca np. dobrze przygotowanymi, darmowymi materiałami) oblicze, jednocześnie o wiele większy nacisk kładąc na promocję Zero Bullshit Management (ZeroBS.pl). – Wielu spośród moich uczestników musi uzyskać formalną akceptację udziału w moich szkoleniach, a mimo mocnej merytorycznej zawartości wyraziste logo z hasłem "Zero Bullshit" mogłoby okazać się przeszkodą – rozkłada ręce.
Pytany, jak podsumowałby swoje podejście do nauczania kierowników projektu, Mróz odpowiada: – PM to nie zawód, a zestaw konkretnych umiejętności pomagających doprowadzić przedsięwzięcie do szczęśliwego końca. A te umiejętności zmieniają się wraz z otaczającą nas rzeczywistością. Nie wszyscy dostrzegają albo chcą dostrzec rewolucję, jaka zachodzi na naszych oczach – twierdzi. – Managerowie wieszają psy na millennialsach, a ja wbijam szpile i stawiam tezę, że to nie tylko kwestia pokolenia, ale i anachronicznego podejścia. W wielu branżach "zarządzanie" w tradycyjnym tego słowa znaczeniu traci już rację bytu na rzecz przywództwa, szeroko pojętego wsparcia dla zespołów. I proces ten będzie tylko postępował.
– Wychowałem się m.in. na obu częściach ''Terminatora''. Teraz, pracując regularnie z branżą Venture Capital, z fascynacją wymieszaną z przerażeniem obserwuję rozwój i badania nad sztuczną inteligencją. Uważam jednak, że naprawdę bać powinni się PM-owie specjalizujący się wyłącznie w diagramach i tabelkach. To właśnie ich najdalej za kilkanaście lat zastąpią zautomatyzowane systemy. Ja zaś ze wszystkich sił staram się, aby ludzi, którzy trafiają do mnie, nie spotkało to nigdy.