Marka W., biznesmena z Nowej Soli, śmiało można byłoby określić mianem markiza de Sade polskiego biznesu. Mężczyzna został skazany na 8 lat więzienia za zgwałcenie i molestowanie dwóch pracownic. Wyrok jest jednak nieprawomocny, przedsiębiorca postanowił się więc od niego odwołać. Teraz...znikł bez śladu.
Marek W. został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową z Nowej Soli o odurzanie swoich dwóch pracownic środkami psychotropowymi i wielokrotne zgwałcenie. W 2016 roku mężczyzna został skazany na 8 lat więzienia i wypłatę odszkodowania w wysokości 700 tys. złotych.
Marek W. uznał jednak, że nie podda się tak łatwo. Za pośrednictwem swojego obrońcy wniósł apelację i przestał stawiać się na wezwania sądu, któremu podsyłał kolejne zwolnienia lekarskie. Sąd odwoławczy w Zielonej Górze wydał w związku z tym decyzję o aresztowaniu przedsiębiorcy. Sęk w tym, że ten rozpłynął się we mgle.
W trakcie procesu mężczyzna został oskarżony m.in. o zorganizowanie swoistego obozu pracy. W jego trakcie pracownicy byli upokarzani. Marek W. miał wbijać im długopis w dłoń, rzucał w ludzi telefonami lub spuszczał je w toaletach, a następnie kazał za nie płacić.
Na początku roku wyczyny biznesmena przypomniał TVN. Z programu „Superwizjer” można się było dowiedzieć, że Marek W. zabronił swoim podwładnym wymieniania nazw pobliskich miast – Zielonej Góry (określanej jako: „miasto obok”) i Poznania (większe miasto”). Pracownicy mieli też dostać zakaz kontaktowania się ze sobą po godzinach. Jeden z nich został też zamknięty na weekend w firmie, innemu biznesmen miał kazał biegać nago wokół siedziby firmy.