
Reklama.
W marcu 2016 roku kobieta zarezerwowała pokój w hotelu Abbey Inn & Suites. Wspomina, że na zdjęciach wyglądał on bardzo schludnie i porządnie. Na miejscu okazało się, że ten wizerunek mocno odbiega od rzeczywistości.
– W łóżku znalazłam włosy – wspomina Arthur. Dodaje też, że w pokoju śmierdziało kanalizacją, a klimatyzacja i dopływ wody nie działały we właściwy sposób. Kobieta sama posprzątała pokój, ale gdy chciała poskarżyć się na poziom higieny w hotelu... nie mogła znaleźć nikogo z obsługi.
Nieco później Arthur dostała wiadomość z hotelu z prośba o recenzję i wylała wszystkie swoje żale. – Byłam szczera, chciałam, by ludzie wiedzieli, że nie warto tracić pieniędzy – tłumaczyła.
Zamiast wystosować przeprosiny, hotel ściągnął z jej konta 350 dolarów. Okazało się bowiem, że w swoim regulaminie, obowiązującym między wrześniem 2015 a listopadem 2016 roku, placówka zabroniła gościom wystawiania negatywnych opinii w przypadku, gdy problem nie zostanie zgłoszony na miejscu.
Kobieta dostała również list od prawnika, w której grożono jej konsekwencjami prawnymi. Prokuratura w stanie Indiana uznała jednak rzeczony regulamin był przed gośćmi starannie ukrywany, a samo działanie jest sprzeczne z miejscowym prawem. Nakazała więc oddanie pieniędzy.
źródło: TheIndyChannel