Programiści Google’a postanowili umieścić Chrome’a w oficjalnym sklepie Microsoftu. Udało im się dodać tam swoje logo i link do pobrania przeglądarki
Programiści Google’a postanowili umieścić Chrome’a w oficjalnym sklepie Microsoftu. Udało im się dodać tam swoje logo i link do pobrania przeglądarki Foto: simpson33 / 123RF
Reklama.
W sklepie Microsoft Store może być umieszczane tylko te aplikacje, nad którymi Microsoft ma kontrolę. Nie należy do nich przeglądarka Google Chrome, gdyż została stworzona w zupełnie innej technologii.
Od dawna było więc jasne, że Chrome nie ma szansy, by trafić do sklepu Microsoftu. Ten promuje oczywiście swoją przeglądarkę Edge. Edge jest następcą Explorera, do którego większość internautów nie miała z grosz zaufania. Stary żart mówi, że przeglądarki Microsoftu używa się raz – do ściągnięcia Chrome’a, Firefoksa lub Opery. Potwierdzają to fakty – mimo, że większość użytkowników komputerów pracuje na Windowsie, to jedynie kilka procent używa Explorera i Edge’a.
Mimo wszystko programiści Google’a postanowili umieścić Chrome’a w oficjalnym sklepie Microsoftu. Udało im się dodać tam swoje logo i link do pobrania przeglądarki – a więc nie sam program, lecz odnośnik do niego.
To był prztyczek w nos Microsoftu, który już po kilku godzinach usunął link ze swojego sklepu, dodając, że to działanie było niezgodne z regulaminem firmy a jeśli Google chce, to może napisać Chrome’a od nowa, by był zgodny z wymaganiami Windows Store.
Cała sytuacja jest w zasadzie akcją promocyjną Google’a, ale wywołuje w sieci spore pouszenie. Jedni chwalą pomysł, drudzy piętnują takie przepychanki.