
Wchodzi, wybiera, przymierza, kupuje - tak zachowywał się klient, który wchodził do sklepu odzieżowego 20 lat temu. Dzisiaj ten sam klient, bogatszy o doświadczenia korzystania z nowych technologii i wychowany w duchu “shopping experience”, oczekuje znacznie więcej. Nie wystarczy już tylko uprzejme “dzień dobry” na progu sklepu, czy względnie schludna przymierzalnia. To właśnie powód, dla którego nad przenoszeniem zakupowego “doświadczenia” na coraz wyższy poziom głowią się już całe zespoły w największych firmach odzieżowych.
Salony w Londynie, Berlinie i Warszawie są tworzone w oparciu o ten sam koncept: przestrzeń sklepu ma być jak najbardziej “transparentna”. – Klient ma widzieć pełną ofertę, zaprezentowaną w najbardziej dla niego komfortowy sposób – tłumaczy Olimpia Patej. Salony Reserved “otwartością” mają kusić więc już od wejścia: witryny w nowych salonach są przejrzyste, wejścia – szerokie, a przejścia pomiędzy stołami i meblami – szersze, niż do tej pory, wieszaki – zapełniane oszczędniej, tak, żeby po wyjęciu jednej bluzki pięć kolejnych nie spadało na podłogę.
Pracownicy sklepów oraz działów handlowych zasugerowali również, żeby dodać w kabinach informację o zajętości, bo schylanie się i sprawdzanie, czy spod zasłony wystają “skarpetki” nie jest dla nikogo specjalnie wygodne. Koledzy z działu e-commerce z kolei stwierdzili, że przyda się też stanowisko “click-and-collect”, żeby w przymierzalni można było odbierać rzeczy zamówione w internecie, od razu przymierzyć i zdecydować o zakupie. Marketing dodał iTaby, na których wyświetlają się newslettery, a w przyszłości pojawią się tam też inne obrazy i technologie – dodaje.
Artykuł powstał we współpracy z LPP.