Święta to teoretycznie czas, w którym powinniśmy się „zresetować”. Zapomnieć na chwilę o nieukończonych zadaniach i oddać się błogiemu lenistwu. To jednak tylko teoria
Święta to teoretycznie czas, w którym powinniśmy się „zresetować”. Zapomnieć na chwilę o nieukończonych zadaniach i oddać się błogiemu lenistwu. To jednak tylko teoria 123rf.com/Anna Bizoń/zdjęcie seryjne
Reklama.
Święta to teoretycznie czas, w którym powinniśmy się „zresetować”. Zapomnieć na chwilę o nieukończonych zadaniach i oddać się błogiemu lenistwu. To jednak tylko teoria. W praktyce, wielu z nas w ciągu tych 3 dni w ogóle nie przestaje myśleć o swojej pracy.
Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem dr Teresy Sikory z Zakładu Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Uniwersytetu Śląskiego, duża w tym wina nadmiernego konsumpcjonizmu. W rozmowie z Pulsem HR kobieta podkreśla, że dużą wagę przykładamy do materialnej oprawy świąt. Jeżeli mamy pieniądze na to, by świąteczna oprawa była olśniewająca, zaczynamy myśleć o tym, ile na nią wydaliśmy. Jeżeli nie – zastanawiamy się, co zrobić, by za rok było inaczej. W obu tych wypadkach nasze myśli biegną jednak ku zarabianiu, a w konsekwencji wracamy mentalnie do swojej pracy.
Drugim problemem, według dr Sikory, jest brak oddzielenia przestrzeni, w której zajmujemy się pracą, od tej, która jest całkowicie prywatna. – Na poziomie wskaźników fizjologicznych taki podział powoduje, że dana aktywność w przeznaczonej do tego przestrzeni jest najlepiej realizowana. Jednocześnie to pozwala nam zachować work-life balance – podkreśla.
Drugiego dnia świąt może nas natomiast dopaść specyficzny odpowiednik „syndromu poniedziałku”, czyli stanu poddenerwowania na myśl o powrocie do pracy. O tym, skąd się on bierze opowiadał w rozmowie z INN:Poland ekspert Uniwersytetu SWPS Przemysław Staroń.
źródło: Puls HR