
Reklama.
W dzisiejszych czasach dostęp do kultury masowej jest prostszy, niż kiedykolwiek w historii. Przeszło 30 lat temu, gdy George Lucas wypuszczał na światło dzienne pierwsze 3 części Gwiezdnych Wojen, ich bohaterowie nie spoglądali jednak na widzów z plakatów porozwieszanych na mieście, a braki w wiedzy trzeba było nadrabiać wyobraźnią. To jedna z hipotez, którą w rozmowie z TVN24 stawia pan Wojciech Szymański, jedna z osób, które w młodości kolekcjonowały filmowe figurki malowane we Wrzeszczu.
– Zdarzał się niebieski Darth Vader czy kolorowy Chewbacca. Ludziki malowano według własnego pomysłu, chociaż niewykluczone, że brakowało też odpowiednich farb. Być może dzięki temu wciąż cieszą się tak dużym zainteresowaniem - wspomina Szymański. Mężczyzna zauważa też, że gdańskie figurki cieszą się dużym zainteresowaniem w USA. - Są nawet cenniejsze niż te oryginalne – przekonuje.
O tym, że wyłamanie się ze schematów może przynieść zadziwiające efekty przekonał się również niedawno Lidl. Z okazji promocji najnowszej odsłony sagi „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi”,
dyskont przygotował dla swoich klientów figurki postaci z poprzednich części. Tutaj problemem nie okazał się jednak kolor, co raczej kształt bohaterów. Część internautów ten fakt wyraźnie poirytował, część rozbawił, jedno jest jednak pewne – o promocji Lidla mówiło się dzięki temu w mediach przez kilka dni.
dyskont przygotował dla swoich klientów figurki postaci z poprzednich części. Tutaj problemem nie okazał się jednak kolor, co raczej kształt bohaterów. Część internautów ten fakt wyraźnie poirytował, część rozbawił, jedno jest jednak pewne – o promocji Lidla mówiło się dzięki temu w mediach przez kilka dni.
źródło: TVN24