Nowe "suszarki" za 14 milionów nie są wcale lepsze od starych Iskier. Sądy już podważały pomiary dokonywane za ich pomocą.
Nowe "suszarki" za 14 milionów nie są wcale lepsze od starych Iskier. Sądy już podważały pomiary dokonywane za ich pomocą. Foto: Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Reklama.
W połowie lipca polska policja rozstrzygnęła przetarg na nowe mierniki prędkości dla drogówki. Wygrała go firma Safety Camera System z Warszawy, która wyceniła swoją ofertę na nieco ponad 14 mln złotych. Ma za to dostarczyć 400 laserowych mierników LTI 20/20 TruCam. Dostawy właśnie trafiają do funkcjonariuszy z całego kraju.
Nowe mierniki mają zastąpić wysłużone i przestarzałe Rapidy-1A i rosyjskie Iskry-1. Stare "suszarki" nie nadają się już do niczego – wyniki ich pomiarów są często kwestionowane nawet przez sądy.
Zdarzało się, że pokazywały prędkość innych aut, potrafią nawet pokazać, że samochód stojący na poboczu z włączonym silnikiem przekracza dozwoloną prędkość.
Okazuje się jednak, że zamówione przez policję nowe mierniki mogą mieć tę samą przypadłość. Wyniki ich pomiarów również były już kwestionowane przez sąd, a kierowca wygrał sprawę.
Teoretyczny zasięg urządzenia wynosi aż 1200 metrów, ale już przy odległości 500 m od funkcjonariusza dokonującego pomiaru, wiązka lasera może mieć ponad metr szerokości, a więc miernik może zmierzyć prędkość innego pojazdu. Wizjer urządzenia nie jest bezpośrednio połączony z promieniem lasera, co oznacza, że policjant może widzieć w obiektywie urządzenia co innego, niż obejmuje miernik. To zdaniem sądu były wystarczające powody do uniewinnienia przynajmniej jednego kierowcy od zarzutu przekroczenia prędkości.
W praktyce może się więc zdarzyć, iż policjant – nawet w dobrej wierze – dokona pomiaru auta jadącego przed lub za nami i na tej podstawie wystawi nam mandat, który bez większych problemów podważymy w sądzie. Wygląd więc na to, że nowe suszarki za 14 milionów nie są wcale lepsze od starych Iskier.
źródło: Interia.pl