
Reklama.
Wszystko rozbija się o jedno niepozorne słowo: „różnica”.
Ministerstwo Finansów twierdzi, że oznacza ono, że ktoś lub coś się od czegoś różni. Prawnicy specjalizujący się w prawie hazardowym są jednak innego zdania. – Różnica to wynik odejmowania – tłumaczą eksperci.
Ministerstwo Finansów twierdzi, że oznacza ono, że ktoś lub coś się od czegoś różni. Prawnicy specjalizujący się w prawie hazardowym są jednak innego zdania. – Różnica to wynik odejmowania – tłumaczą eksperci.
Dlaczego jedno słowo okazało się tak ważne? W ustawie, która od 1. stycznia 2018 roku opodatkuje wygrane przekraczające kwotę 2280 złotych, resort zdefiniował pojęcie „wygranej” jako „różnicę między sumą wpłaconych stawek, a sumą wypłaconych wygranych w trakcie jednorazowego pobytu w kasynie gier lub salonie gier na automatach”. Prawnicy zauważyli jednak, że dodatnia wartość owej różnicy pojawi się tylko wtedy, gdy suma wpłaconych stawek będzie wyższa od wypłaconych wygranych. Czyli w momencie, w którym zakończymy grę „pod kreską”.
Prawnicy uspokajają jednak, że w razie sporu interpretacyjnego gracze prawdopodobnie będą mogli liczyć na to, że sąd będzie kierował się wykładnią celowości i zinterpretuje przepisy, tak jak przewiduje to ministerstwo. Pewności jednak nie ma, a branża narzeka na kolejne utrudnienia. Już teraz jest bowiem obłożona 50-proc. podatkiem od zysków.
źródło: Puls Biznesu