Centrum Ubera w Krakowie
Centrum Ubera w Krakowie Łukasz Kamiński / Agencja Gazeta

Ostatnie lata to ciąg problemów Ubera. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych start-upów świata został założony w 2009 roku, ale mimo ogromnych inwestycji, nie zarobił do tej pory ani grosza. Po drodze zdążył za to przepalić miliard dolarów w Chinach (po czym zwinął się z rynku), 2016 rok zakończył na niemal 3-miliardowym deficycie, a po serii skandali z firmy odszedł Travis Kalanick, który piastował funkcję CEO. Te wszystkie wydarzenia mocno odbiły się na wycenie przewozowego potentata.

REKLAMA
Japońska spółka technologiczna Softbank kupiła 20 proc. akcji Ubera i stanie się jego nowym współwłaścicielem. Według Wall Street Journal, cena transakcji nie przekroczy 10 mld dolarów.
Oznacza to, że cały start-up jest dzisiaj wart około 48 mld dolarów. A jeszcze na przełomie 2015 i 2016 roku firma była wyceniana na 68 mld – więcej niż np. General Motors. W ciągu dwóch lat straciła więc na wartości niemal 30 proc.
Sytuacji amerykańskiej spółki nie poprawia niedawne orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, według którego Uber jest firmą taksówkarską i powinien podlegać tym samym regulacjom. Do tej pory Uber twierdził, że nie świadczy usług przewozu osób, a tylko umżliwia komunikowanie się ze sobą pasażerów i kierowców zainteresowanych współpracą. A to z pewnością nie pomoże Amerykanom w stworzeniu rentownej firmy.
źródło: WSJ