Od stycznia 2018 roku sieci handlowe będą musiały płacić tzw. opłatę recyklingową, która będzie odprowadzana ze sprzedaży foliowych torebek, w które pakujemy zakupy. Większość sieci podniesie w związku z tym ich ceny. Ale nie Biedronka. Portugalski dyskont znalazł sposób na ominięcie podatku, a ceny foliówek…i tak podniesie.
Tym ruchem Biedronka zasłużyła na miano swoistych "geniuszy biznesu". Od nowego roku w dyskoncie za torebki foliowe zamiast 8 zapłacimy 25 groszy. Podobny ruch wykonuje np. Lidl. Tam za foliówkę „eko” zamiast 8 zapłacimy 33 grosze, a standardowa podrożeje z 19 do 44 groszy. O ile jednak Niemcy dodatkowe pieniądze odprowadzą do polskiego budżetu (tzn. 20 gr opłaty + 5 gr VAT), o tyle Biedronka wszystko zachowa dla siebie. Rząd szacuje tymczasem, że łączne wpływy z nowego podatku mają sięgnąć nawet miliarda złotych rocznie.
Jak to możliwe? Opłatą recyklingową objęte są torby o grubości materiału do 50 mikrometrów. Eksperci szybko zwrócili uwagę, że nowe przepisy można bardzo łatwo obejść. Wystarczy przecież wyprodukować siatki o 1-2 mikrometry grubsze i...mamy siatkę wielorazowego użytku.
I na taki właśnie ruch zdecydował się portugalski dyskont. Portal „Wiadomości Handlowe” dowiedział się, że Biedronka wprowadza grubsze torebki, "dodatkowo promujące ochronę środowiska". Poza tym wciąż będzie oferować reklamówki i torebki foliowe, które służą co prawda do pakowania owoców i warzyw, ale część klientów ochoczo wrzuca do nich również całe zakupy.
– Wszystkie te nowe wersje reklamówek będą mogły służyć klientom wielokrotnie, a ze względu na ich grubość, nie będą objęte koniecznością pobierania od klienta opłaty recyklingowej po nowelizacji ustawy – tłumaczy „Wiadomościom Handlowym” biuro prasowe Jeronimo Martins Polska.