Dzięki zwycięstwu we wszystkich 4 zawodach Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch przeszedł do historii skoków narciarskich. W 66. odsłonach tych zmagań udało się to, poza Polakiem, tylko Niemcowi Svenowi Hannawaldowi. Za prestiżem nie pójdą jednak pieniądze – federacja wycenia bowiem taki sukces zaskakująco nisko.
Za triumf w cały cyklu polski skoczek dostanie 20 tys. franków, czyli ok. 70 tys. złotych. Zwycięstwa w poszczególnych zawodach, które również padały łupem Stocha, wycenione zostały przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS) na 10 tys. franków (ok. 35 tys. zł) każde. Łącznie Polak zainkasował więc za cały turniej jakieś 210 tys. złotych.
Na pierwszy rzut oka może się to wydawać pokaźną kwotą, tym bardziej, że od pierwszych zawodów TCS w Oberstdorfie do kończących cykl – w Bischofshofen – minęło raptem 8 dni. W hierarchii skoczków narciarskich TCS jest jednak, poza Pucharem Świata, najbardziej prestiżowym trofeum, o które można ubiegać się co roku.
– 20 tysięcy franków dla triumfatora Turnieju Czterech Skoczni to moim zdaniem zbyt mało – wytknął niedawno organizatorom Martin Schmitt. Z jego opinią zgodził się Sven Hannawald, który dodał, że prestiż turnieju „powinien mieć odzwierciedlenie w wysokości nagród".
Kilka lat temu sympatycznym prezentem dla triumfatora był jeszcze samochód fundowany przez sponsora imprezy - firmę Audi. W ubiegłym roku Stoch przyznał jednak, że od pewnego czasu auto jest tylko reklamówką. – Przyjrzyjcie się dokładnie. "Moje" auto przyjechało już do Zakopanego na kolejny Puchar Świata. Od lat nie jest nagrodą w Turnieju Czterech Skoczni – napisał skoczek na swoim profilu facebookowym, odnosząc się do spekulacji, według których miał otrzymać warte ok. 200 tysięcy złotych Audi Q5 Quattro. Według portalu sport.pl, w tym roku sytuacja się powtórzyła.
Nagrody finansowe przyznawane w trakcie TCS wydają się tym bardziej kuriozalne, gdy spojrzymy na premie za zwycięstwo w Raw Air (turnieju rozgrywanego w Norwegii, który został utworzony przez FIS dopiero w sezonie 2016-2017). Tam za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej można liczyć na 60 tys. euro (ponad 250 tys.), czyli znacznie więcej niż Stoch otrzymał dzięki całkowitej dominacji w Turnieju Czterech Skoczni.
Jeszcze gorzej Stoch wypadnie w porównaniu z polskimi piłkarzami. Najlepiej opłacany zawodnik Legii Warszawa, Artur Jędrzejczyk, inkasuje co roku 850 tys. euro (ponad 3,5 mln złotych). A do tego dochodzą jeszcze premie i bonusy – informował w ubiegłym roku Polsat Sport.