Coraz czarniejsze chmury gromadzą się nad Częstochową. Miasto dwa lata temu kupiło potężną flotę 40 nowoczesnych autobusów gazowo-elektrycznych. Dziś wszystkie (oprócz jednego, który spłonął) stoją w bazie, bo jazda nimi grozi życiu pasażerów.
W 2016 roku władze Częstochowy nie posiadały się z dumy. Miasto kupiło 40 autobusów Solbus o hybrydowym napędzie gazowo-elektrycznym. Na ten zakup otrzymały 66 mln złotych od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Szybko okazało się, że autobusy nowoczesne są tylko z nazwy. Pojazdy co chwila się psuły – bywały dni, kiedy tylko kilkanaście z nich było w stanie wyruszyć z bazy, reszta była niezdolna do jazdy.
Niedługo po zakupie całą flotę czasowo uziemiono, bo w jednym z autobusów rozszczelnił się przewód z gazem, awaria zagroziła zdrowiu i życiu pasażerów. Na porządku dziennym były usterki kondensatorów i wycieki płynów.
W 2017 jeden z felernych busów stanął w płomieniach na środku ulicy. Na szczęście obyło się bez ofiar. Producent autobusów, firma Lider Tading, w tzw. międzyczasie zdążyła upaść. Nie realizowała także napraw gwarancyjnych, bo miejscy mechanicy usiłowali na własną rękę radzić sobie z problemami. Musieli, ponieważ producent upadł. Sami kupowali więc części i montowali je w pojazdach.
Ostatecznie sprawa felernych autobusów trafiła do prokuratury, gdzie okazało się, iż w ogóle nie powinny były one dostać homologacji, bo przekraczają normy hałasu.
Częstochowa musi sobie radzić, sukcesywnie dokupując używane autobusy na wolnym rynku. Na razie nie jest w stanie wyegzekwować żadnych pieniędzy od firmy Lider Trading.