Jak poinformowała Agencja Reutera, w sobotę na Morzu Wschodniochińskim doszło do kolizji dwóch statków, irańskiego tankowca i chińskiego statku towarowego. W chwili katastrofy na pokładzie tego pierwszego, który płynął z Iranu do Korei Południowej, znajdowało się 136 tys. ton kondensatu ropy naftowej. To odpowiada milionowi baryłek ropy o wartości około 60 milionów dolarów.
Wskutek katastrofy doszło do olbrzymiego pożaru. Możliwy jest też wyciek ładunku do oceanu.
Na miejsce zdarzenia skierowano oddziały ratunkowe mające zabezpieczyć statek i ustalić losy załogi. Do tej pory wyłowiono jedno ciało, a pozostałych 31 członków załogi uznaje się za zaginionych.
Ze względu na trudne warunki i toksyczne gazy unoszące się nad statkiem działania ratowników są utrudnione. Dodatkowo, w środę doszło na statku do wybuchu, który zmusił służby do czasowego zaprzestania akcji ratunkowej.
Katastrofa ekologiczna
Przewożony na statku ładunek to kondensat ropy naftowej, który ze względu na swoje właściwości (jest prawie bezbarwny i bezwonny) jest wyjątkowo trudny w usuwaniu.
Jak ostrzegają w rozmowie z BBC naukowcy z Uniwersytetu w Southampton, w przypadku zatonięcia statku wraz z ładunkiem będziemy mieli do czynienia z bombą, która powoli będzie uwalniała kondensat do wód morskich.
Skutki katastrofy będą o wiele mniejsze jeżeli jednostka utrzyma się na wodzie, wtedy pomiędzy 40, a 70 proc. przewożonego ładunku wyparuje. W tym wypadku największym zagrożeniem dla środowiska będzie unosząca się chmura toksycznego gazu.
Jeżeli zaś dojdzie do uwolnienia całego ładunku do wody katastrofa może być trzykrotnie większa od katastrofy tankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski. W wyniku tej katastrofy zostało skażonych blisko 1900 km linii brzegowej.
Ze względu na wyjątkowo dużą liczbę zdarzeń, do których dochodzi w tym miejscu, obszar ten często nazywany jest „nowym Trójkątem Bermudzkim”.