Po przebadaniu 909 planet, krążących wokół 355 gwiazd naukowcy z uniwersytetu w Montrealu doszli do wniosku, że nasz Układ Słoneczny bardzo różni się od pozostałych.
Początkowo zakładano, że inne układy planetarne będą podobne do naszego, ale w miarę poznawania kolejnych egzoplanet, dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Keplera oraz teleskopom Kecka z obserwatorium na Manu Kea na Hawajach, zweryfikowali tę tezę.
Wszystkie układy są do siebie podobne, ale...
W badaniach, które opublikowano na łamach „The Astronomical Journal” naukowcy przeanalizowali 909 planet w 355 różnych układach, oddalonych od Ziemi od tysiąca, do czterech tysięcy lat świetlnych. We wszystkich zaobserwowali pewną regularność - planety są podobnych rozmiarów i krążą po orbitach w dość równych odstępach. Nasz układ wyłamuje się z tej zasady i wygląda jak wymieszanie kilku innych, ponieważ poza tym, że występujące w nim planety są różnej wielkości, zbudowane są z różnych materiałów, a odległości pomiędzy ich orbitami są mocno zróżnicowane.
W przypadku planet krążących wokół odległych gwiazd stanowi to duże ułatwienie, ponieważ po odkryciu jednej z nich, naukowcy wiedzą, gdzie powinni szukać pozostałych.
Badacze znaleźli też pewną prawidłowość – jeżeli zdarza się, że w układzie występują jakieś różnice w wielkości planet, to ta najbliższa gwieździe jest z reguły mniejsza. W naszym układzie tak właśnie wygląda Merkury, który krąży najbliżej Słońca i jest najmniejszą z planet. Krążące dalej Wenus i Ziemia są od niego większe i mają zbliżoną do siebie wielkość, jednak krążący dalej Mars jest prawie o połowę mniejszy.
Dalej ta prawidłowość również się nie sprawdza, ponieważ poza pasem planetoid krąży największa z planet – Jowisz, z kolei znajdujące się za nim Saturn, Uran i Neptun są już mniejsze.
Dlaczego reguły charakterystycznye dla większości znanych układów planetarnych nie sprawdzają się u nas?
Próbując odpowiedzieć na to pytanie, naukowcy postanowili się skupić na tym, w jaki sposób powstawał nasz układ planetarny i co spowodowało, że tak bardzo różni się od innych.
Wszystkiemu winien wędrujący Jowisz
Najpopularniejsza z hipotez zakłada, że planety powstają z protoplanetarnego dysku, który okrąża nowopowstałą gwiazdę. I jeżeli materia rozkłada się w nim równomiernie, to powstające planety są bardzo do siebie podobne. Co się zatem stało, że wokół Słońca występuje tak niespotykana różnorodność?
Naukowcy winą za to zamieszanie obarczają dwa z występujących w naszym układzie gazowych gigantów – Jowisza i Saturna.
Według Konstantina Batygina z California Institute of Technology Jowisz powstał nieco wcześniej niż pozostałe planety, które znamy dzisiaj. Wraz z nim mogły wtedy powstać również superziemie (planety o budowie zbliżonej do Ziemi, jednak przewyższające ją masą i średnica). Początkowo znajdował się na dalszej orbicie niż dzisiaj, jednak zaburzenia grawitacyjne ściągnęły go w kierunku Słońca. Ta wędrówka Jowisza unicestwiła superziemie.
Być może nasz układ tak wyglądałby do dzisiaj gdyby nie formowanie się Saturna, którego oddziaływanie grawitacyjne odciągnęło Jowisza od Słońca, a wtedy z gruzu pozostałego po superziemiach powstały dzisiejsze planety wewnętrzne.
Być może gdyby Jowisz powędrował jeszcze dalej planet wewnętrznych byłoby jeszcze więcej, ponieważ w miejscu dzisiejszego pasa asteroid zaczęła się formować planeta, ale oddziaływanie grawitacyjne giganta uniemożliwiło ten proces.
To wszystko powodowało, że w Układzie Słonecznym występuje bałagan, którego nie udało się do tej pory zaobserwować nigdzie indziej.