Kupując owoce w warzywniakach i marketach można stanąć przed nie lada wyborem. Wziąć kilo jabłek, czy jednak mandarynki lub pomarańcze? Druga opcja wychodzi taniej.
W tym roku ceny jabłek oszalały – są już dwa razy droższe, niż na początku 2017 roku. Bardziej szlachetne odmiany polskich jabłek kosztują już 3,5 – 4,5 zł za kilogram. A więc tyle samo lub więcej, do mandarynek, które musiały przelecieć pół świata, by trafić na nasze stoły.
Przyczyną są słabe zbiory w zeszłym roku. Sadownikom udało się zebrać prawie o jedną trzecią jabłek mniej, niż rok wcześniej. Na dodatek są gorszej jakości i mają problemy z ich przechowywaniem. Jabłka po prostu się psują. Te, które trafiają na półki sklepów pochodzą na ogół z magazynów z kontrolowaną atmosferą. Ta metoda podwyższa koszty, jabłka są więc jeszcze droższe.
W sklepach najwięcej trzeba zapłacić za ligole, goldeny czy championy. Co więcej, sadownicy twierdzą, że ceny jabłek jeszcze wzrosną w ciągu najbliższych miesięcy.