Ministerstwo Finansów stara się „ręcznie” załatać błąd w przepisach, które weszły w życie z początkiem 2018 roku. „Rzeczpospolita” dowiedziała się, że resort zamierza doprecyzować pojęcie „twórcy” i wyjaśnić, jakie zawody będą miały prawo do skorzystania z 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu, czyli de facto, płacenia o połowę niższego podatku dochodowego.
Nowy rok przyniósł bardzo duże zmiany dla osób zarabiających na prawach autorskich. Z jednej strony od stycznia 2018 roku wzrósł limit zarobków (z niespełna 43, do 85,5 tys.), do wysokości których można się rozliczać z wykorzystaniem 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu. Z drugiej – ministerstwo stworzyło katalog działalności, które uprawniają do skorzystania z tej ulgi. Eksperci wskazywali wówczas, że wiele osób może stracić prawo do korzystania z preferencyjnych kosztów. Np. wśród pracowników z branży informatycznej z przywileju mieliby korzystać wyłącznie programiści. Straty mieli też ponieść m.in. tłumacze, marketingowcy, szkoleniowcy czy projektanci.
Teraz, już po wejściu w życie nowych przepisów, resort zabiera się za poprawki. „Rzeczpospolita” dowiedziała się, że ministerstwo chce wyjaśnić, co dokładnie należy rozumieć przez pojęcie „twórcy”. Dzięki temu do katalogu zawodów, które mogą korzystać z preferencji, wróciliby np. graficy komputerowi i inżynierzy tworzący projekty techniczne.
Eksperci nie są jednak przekonani co do tego rozwiązania. Joanna Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy w PwC, zastanawia się na łamach dziennika, w jaki sposób zostanie potraktowana branża reklamowa. – Pracują tam dyrektorzy kreatywni lub artystyczni, a także copywriterzy. Wszyscy, choć w różnym stopniu, mają wpływ na powstanie reklamy. Czy wszystkim przysługuje preferencja? – pyta.