Tych wakacji na pewno nie zapomną. W sobotni poranek czasu lokalnego mieszkańcy Hawajów otrzymali ostrzeżenie, że w stronę archipelagu zmierza rakieta wystrzelona przez Koreę Północną.
Jak informuje między innymi "Ney York Times", o godzinie 8:07 w sobotę do wielu mieszkańców archipelagu przyszły SMSy Centrum Bezpieczeństwa Hawajów. Zawierały ostrzeżenie, że w stronę wysp zmierza pocisk wystrzelony z Korei Północnej. Ze względu na panujące od wielu miesięcy napięcie pomiędzy Koreą, a Stanami Zjednoczonymi wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy.
Wśród mieszkańców i turystów zapanował chaos. Szczególnie widoczny był na lotniskach. Jak informują internauci w serwisie "Ask Reddit", służby bezpieczeństwa były kompletnie bezradne.
Rakiety lecą, a on je śniadanie
Jednak nie wszyscy wpadli w panikę, a wręcz zignorowali ostrzeżenia. Powody takiego zachowania były różne.
- Tata z mamą byli na plaży i robili zdjęcia. Ojciec później powiedział, że po prostu postanowił tam zostać i dalej korzystać z wolnego czasu, a mama pomyślała, że to wirus w jej telefonie – napisał użytkownik Zanjarr. Czytaj więcej
Ojciec innego z użytkowników był przekonany, że to nie dzieje się naprawdę. - Nawet gdyby tak było to atak i tak będzie skierowany w większe ośrodki - pomyślał. Jednak gdyby się okazało, że jego przypuszczenia są błędne, to i tak wyszedł z założenia, że nikt ataku i tak nie powstrzyma, więc spokojnie usiadł do śniadania.
Za niektórych zdecydowała rodzina.
– Spałem kiedy wydano ostrzeżenie. Rodzina postanowiła mnie nie budzić. Stwierdzili, że lepiej żebym umarł we śnie. Czytaj więcej
Inni postanowili dostarczyć sobie trochę energii.
- A ja po prostu otworzyłem lodówkę i zjadłem wszystkie resztki lasagne. Pomyślałem, że lepiej się nażreć węglowodanów. Czytaj więcej
Jak się później okazało alarm był fałszywy i został odwołany 38 minut później. Prawdopodobnie wynikał z błędu pracownika centrum ostrzegania. Obecnie trwa śledztwo mające wyjaśnić przyczyny tego niecodziennego wydarzenia.