Wypalenie zawodowe jest znakiem naszych czasów. Sprzyja mu postępująca cyfryzacja, która wiąże się z co raz szybszym tempem życia i ciągłą chęcią nadążenia za nim. W skrajnych wypadkach nadmiar stresu może prowadzić nawet do śmierci, w całej reszcie - odbić się wyraźnie na kondycji psychicznej.
Wypalenie zawodowe staje się powszechnym problemem zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Jak wynika z badań Willis Towers Watson, przytoczonych na łamach Hays Journal, aż 42 proc. pracowników doświadczyło stresu związanego z pracą, bądź z jej powodu miało jakieś problemy natury psychicznej. Z kolei co trzeci uważa, że praca wpływa negatywnie na jego komfort psychiczny. Aż 36 proc. pracowników ma problemy ze snem i jak sami mówią ma to związek z pracą. To z kolei bezpośrednio przekłada się na zarówno na stan zdrowia jak i produktywność pracowników.
Frustracja płynie z cyfryzacji
To na co zwracają uwagę eksperci, to skorelowanie wypalenia zawodowego z rozwojem technologicznym. Dlatego też problem ten o wiele częściej dosięga przedstawicieli najmłodszych pokoleń, którzy prawie nie rozstają się ze smartfonami i tabletami.
Badania wskazują, że pierwszą czynnością po przebudzeniu się i ostatnią przed snem dla 82 proc. millenialsów jest przeglądanie służbowej poczty. Co ciekawe, aż 40 proc. uważa to za swój obowiązek podczas zwolnienia lekarskiego, a dla 32 proc. jest to czynność oczywista również podczas urlopu.
Wraz ze wzrostem rozwoju technologicznego ludzie zatracili umiejętność rozdzielania czasu poświęcanego na pracę od czasu prywatnego. – To jeden z głównych czynników wypalenia zawodowego - uważa dr Jonathan Passmore, wykładowca z Henley Business School.
Globalizacja pomieszała ludziom czas
Kolejnym czynnikiem mogącym przyspieszać wypalenie zawodowe jest globalizacja. To ona powoduje, że wiele firm do swoich projektów zatrudnia pracowników zamieszkujących różne strefy czasowe. Niektórzy z nich pracują później po godzinach, by móc pozostać w bieżącym kontakcie ze współpracownikami z innych krajów. - Badania prowadzone w Norwegii i Wielkiej Brytanii wskazują, że czas pracy się wydłuża. Znane są przypadki osób pracujących po 60 godzin tygodniowo – dodaje dr Passmore.
Wzrost tempa pracy i związany z tym stres powodują wzrost kortyzolu w naszych organizmach. Początkowo ten hormon pomaga nam radzić sobie z rosnącą presją. Jednak jego zbyt wysoki poziom w organizmie utrzymujący się przez dłuższy czas może prowadzić do uczucia paniki, a później do przytłoczenia.
Wyłączymy wam serwery
Według specjalistów z branży HR bardzo ważne jest, by korporacje walczyły z wypaleniem zawodowym u podstaw. W opinii dr. Thomas. Calvarda z University of Edinburgh Business School ważne jest by pracodawca dał wyraźny sygnał swoim pracownikom, że nie oczekuje od nich odpowiadania na e-malile poza godzinami pracy, czy w weekendy.
Takie kroki przedsięwziął między innymi Volkswagen, tam serwery skonfigurowano tak, by po godzinach pracy nie wypuszczały e-maili do pracowników. We Francji z tym problemem poradzono sobie odgórnie. Przepisy jasno określają, że pracownicy po godzinach mają prawo pozostawać off-line, zaś w firmach zatrudniających powyżej 50 osób muszą być wyraźne komunikaty, które określają, w jakich godzinach nie mają oni prawa odpowiadać na służbową korespondencję.
- Dobrym rozwiązaniem wydają się też elastyczne godziny zatrudnienia, dają one pracownikom poczucie kontroli nad pracą i życiem prywatnym. To z kolei może zwiększać ich produktywność i oddalać widmo wypalenia zawodowego – uważa Mark Winwood dyrektor w AXA Healthcare.
Urlop uratuje przed wypaleniem zawodowym
Rozwiązaniem jest również wykorzystywanie przez pracowników urlopów. Mało tego, w interesie pracodawców jest, żeby pracownik taki urlop wykorzystał. To pozwala na oderwanie się od swoich obowiązków w pracy.
Tutaj może pojawiać się problem, ponieważ kultura pracy w niektórych firmach, czy nawet całych społeczeństwach powoduje, że pracownicy idący na urlop mogą być uznawani za mało zaangażowanych w pracę.
Do szczególnych przypadków dochodzi w krajach Azjatyckich, gdzie zdarza się, że ludzie zapracowują się na śmierć, by tylko nie zostać uznanymi za nieprzydatnych, czy mało zaangażowanych. W 2015 roku głośna była sprawa pracownicy firmy reklamowej Dentsu. Kobieta pracowała tak ciężko, że jak powiedzieli później jej przyjaciele, spała około 10 godzin w tygodniu. Skrajne wyczerpanie doprowadziło do śmierci młodej Japonki. Co ciekawe, w języku japońskim jest nawet specjalne określenie na śmierć z przepracowania i stresu - karoshi.
Dlatego tak ważne jest, by obserwować pracowników i w odpowiednim momencie zareagować, w przeciwnym razie firmy mogą być narażone na utratę nawet najlepszych specjalistów, którzy nie radząc sobie ze stresem i ilością pracy, postanowią zrezygnować z pracy i w najlepszym przypadku szukać szczęścia gdzieś indziej.