Gdy Elina Berlung (która z wykształcenia jest swoją drogą fizykiem jądrowym) wymyśliła aplikację antykoncepcyjną „Natural Cycles” nie spodziewała się zapewne, że kobiety zaczną obwiniać jej dzieło o niechciane ciąże. Produkt otrzymał certyfikat niemieckiej organizacji TÜV Süd, co miało potwierdzać skuteczność jego działania.
W jaki sposób działa? Użytkowniczka mierzy codziennie temperaturę i wprowadza dane do aplikacji. Oparty o liczne badania naukowe algorytm oblicza następnie dni płodne i niepłodne. W rzeczywistości jest to więc udoskonalona wersja kalendarzyka małżeńskiego. Oficjalna strona internetowa zachwalała jednak, że aplikacja jest równie skuteczna co pigułki antykoncepcyjne.
Krytycy twierdzą, że nie do końca. Między wrześniem a grudniem 2017 roku do szwedzkich szpitali zgłosiło się 37 kobiet, które chciały się poddać aborcji. Lekarzom wyznały, że do „wpadki” doprowadziło właśnie używanie „Natural Cycles”.
Twórczyni postanowiła się jednak bronić. – Żaden środek antykoncepcyjny nie jest efektywna w 100% przypadków, niechciane ciąże są nieszczęśliwie ryzykiem, z którego stosujący zabezpieczenia muszą zdawać sobie sprawę. Z naszych badań wynika, że nasz produkt oferuje wysoki poziom pewności, porównywalny z innymi metodami – twierdzi. Jej słowa potwierdza wcześniejsza rekomendacja National Health Service, czyli brytyjskiego systemu ochrony zdrowia. NSH oszacował skuteczność działania programu na 99,5 proc.