W szkockim supermarkecie Margiotta zatrudniono robota. Nie poradził sobie zbyt dobrze – obijał się w pracy i został zwolniony. Zaskakujące, że tęsknili za nim koledzy, którym teoretycznie miał odebrać fuchę.
Robot o imieniu Fabio był pracownikiemsklepu w Edynburgu. Zadaniem tego humanoidalnego robota było zabawianie klientów, podpowiadanie im, gdzie mogą znaleźć towary, a także rozdawanie próbek. Umiał wywiązać się tylko z tego pierwszego.
Robot zagadywał ludzi, opowiadał im dowcipy, przybijał piątki, można się było też do niego przytulić. Zawiódł jednak jako sprzedawca. Kiedy klienci pytali go o to, gdzie mogą znaleźć ser, mówił rozbrajająco, że w lodówce. Pytany o piwo, odpowiadał po prostu, że jest w dziale z alkoholami.
Nie tego spodziewali się jego pracodawcy – robot został bowiem zaprogramowany tak, by wskazywać położenie każdego z setek produktów. Jednak hałas panujący w sklepie przeszkadzał mu w rozumieniu pytań i udzielaniu prawidłowych odpowiedzi.
Fabio został przesunięty na stanowisko promotora i miał oferować klientom próbki wieprzowiny. Z tym zadaniem również sobie nie poradził – klienci skrzętnie omijali kącik, w którym stał Fabio. W ciągu kwadransa udało mu się skusić tylko dwoje klientów. Człowiek na tym samym stanowisku osiągał sześciokrotnie lepsze wyniki.
Fabio został więc zwolniony ze stanowiska. Cała akcja była pewnego rodzaju eksperymentem koordynowanym przez Laboratorium Interakcji na uniwersytecie Heriota Watta. Kierujący nim dr Oliver Lemon wyznał, że wielu pracowników sklepu przywiązało się do robota. Dodał, że niektórzy płakali, gdy robot był zabierany.
Na dodatek, gdy właściciel sklepu (prowadzący sieć wraz z dwoma córkami), Franco Margiotta powiadomił robota, że jego kontrakt nie zostanie przedłużony, Fabio nieoczekiwanie zapytał „Czy jesteś na mnie zły?”.