Czytasz informacje o tym, że humaniści nie znajdą pracy, a przyszłość należy do informatyków? Wkurzają cię ich wygórowane pensje? Nie myśl o tym – programiści nie pozjadali wszystkich rozumów, a przed humanistami otwierają się lepsze perspektywy, niż siedzenie w bibliotece i głodowe pensje w budżetówce.
Branża technologiczna, która tak zachłysnęła się programistami, coraz szerzej otwiera się na humanistów. Okazuje się, że umiejętność tworzenia kolejnych linijek kodu to nie wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć po co się to robi, dla kogo i jak to wszystko okiełznać.
Według dwóch managerów ze ścisłego zarządu Microsoftu, humaniści w branży technologicznej są wręcz kluczowi. Brad Smith, prezes firmy i dyrektor ds. prawnych oraz Harry Shum, wiceprezes działu sztucznej inteligencji i badań Microsoftu, uważają, że osoby o takich zdolnościach będą odgrywały coraz większą rolę w nowoczesnym biznesie.
– Z jednej strony, sztuczna inteligencja (AI) wymagać będzie jeszcze większej liczby osób wyspecjalizowanych w zakresie umiejętności cyfrowych i nauki o danych. Ale to więcej niż nauka, technologia, inżynieria i matematyka. Ponieważ komputery zachowują się bardziej jak ludzie, nauki społeczne i humanistyczne staną się równe ważne. Języki, sztuka, historia, ekonomia, etyka, kursy filozofii, psychologii i rozwoju człowieka potrafią uczyć podejścia krytycznego, filozoficznego i opartego na etyce. Te umiejętności będą narzędziem w rozwoju i zarządzaniu rozwiązaniami sztucznej inteligencji – piszą Smith i Shum w przedmowie do książki "The Future Computed".
Sztuczna inteligencja pomoże humanistom
Ich zdaniem jeśli AI ma rozwijać swój potencjał w służbie ludziom, każdy inżynier będzie musiał wiedzieć więcej o naukach humanistycznych. A każdy humanista będzie musiał dowiedzieć się więcej o inżynierii.
Podobnego zdania jest miliarder Mark Cuban. Jest właścicielem NBA Dallas Mavericks, przygodę z biznesem zaczął w wieku 12 lat od sprzedawania worków na śmieci. Cuban twierdzi, że w przyszłości to właśnie humaniści będą mieli przewagę na rynku pracy.
– Uważam, że w ciagu dekady zwiększy się zapotrzebowanie na absolwentów nauk humanistycznych. Większe niż na programistów czy nawet inżynierów. Kiedy komputer da ci analizę danych, będziesz potrzebował innej perspektywy, z której możesz na nie spojrzeć. Dlatego przyda ci się ktoś, z bardziej otwartym umysłem – mówi Mark Cuban.
Miliarder wręcz odradza wiązania swojej kariery z finansami bądź programowaniem. Cuban twierdzi, że systemy komputerowe będą coraz lepiej radziły sobie z analizą i obróbką danych. A wtedy musi pojawić się ktoś, kto je poprawnie zinterpretuje i wykorzysta.
Jakie umiejętności u humanistów będą najbardziej pożądane? Cuban jednym tchem wymienia języki obce, kompetencje absolwentów filozofii oraz rodzimych filologii.
Takie podejście do humanistów prezentują nie tylko zagraniczne tuzy biznesu technologicznego, również w Polsce pojawia się potrzeba zatrudniania ludzi o innych, niż programistyczne, podejściu do pracy.
– W każdej organizacji – niezależnie od branży, w jakiej działa – na pewnym etapie rozwoju pojawia się zapotrzebowanie na kompetencje zwyczajowo kojarzone z humanistyką czy naukami społecznymi. Dotyczy to również Nethone. Choć rdzeń naszej firmy tworzą specjaliści w dziedzinie Data Science, eksperci bezpieczeństwa IT, managerowie ryzyka i programiści, mamy na pokładzie coraz większe grono osób wywodzących się spoza świata technologii i nauk ścisłych. Zatrudniamy m.in. specjalistów od komunikacji czy lingwistów – mówi w rozmowie z INN:Poland Olgierd Borówka z Nethone.
Ta polska firma zajmuje się pracą ze sztuczną inteligencją. Stworzyła na przykład narzędzie do wykrywania oszustw w transakcjach internetowych. Wykorzystują je m.in. linie lotnicze i duzi i mali sprzedawcy internetowi, głównie w obu Amerykach i Europie.
Jak wykorzystać umiejętności humanistów?
– W największym uproszczeniu, ich rolą jest dbanie o to, by skomplikowane, zaawansowane rozwiązania techniczne prezentować w sposób atrakcyjny i zrozumiały dla odbiorców. Począwszy od produktu, który musi „mówić” do użytkownika końcowego w jasny i przyjazny sposób, przez szeroko rozumiany marketing, po tradycyjne Public Relations – w biznesie technologicznym zdecydowanie jest miejsce dla osób „nietechnicznych” – tłumaczy Borówka.
Dodaje, że obecnie – jego zdaniem – dużym błędem jest szufladkowanie ludzi jako „humanistów” czy „umysły ścisłe”.
– Jak wspomniałem, biznes poszukuje kompetencji w różnych obszarach. Te zwykle nabywa się i rozwija poprzez praktykę. Dyplom ma więc znaczenie drugorzędne, choć niewątpliwie coś mówi o człowieku. Według moich obserwacji, wykształcenie humanistyczne czy społeczne nie stanowi najmniejszej przeszkody w rozwijaniu kariery w organizacji z sektora technologii – twierdzi Olgierd Borówka.
Przypomina jeszcze, że np. w marketingu bardzo przydają się wiedza i umiejętności związane z prowadzeniem badań społecznych. W branży PR przydaje się znajomość podstawowych zagadnień prawnych czy polityczno-prawnych. A to oznacza, że humaniści – wbrew pozorom – będą mieli pracę i nie wyginą.