Wydawałoby się, że norwescy narciarze przygotowujący się do zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu będą mieli większe zmartwienia niż to, jaki założyć sweter. Stało się inaczej – ich ubiory stały się przyczyną międzynarodowej afery.
Wywołała ją – prawdopodobnie kompletnie nieświadomie – firma Dale of Norway szyjąca ubrania dla reprezentacji tego kraju.
Na swetrach sportowców znajdują się symbole z nordyckiej mitologii – runy. Wśród nich runa tiwaz, która oznacza Tyra - jednego z nordyckich bogów wojny. Wygląda niewinnie, to zwykła czarna strzałka, która przypomina grot.
Sęk w tym, że ten symbol upodobały sobie niektóre środowiska nazistowskie, w tym Nordycki Ruch Oporu. Umieszczają tę runę na swoich flagach, ubraniach i różnych gadżetach.
W Norwegii wybuchła wielka awantura. Projektantka Margaretha Finseth chce wycofać kolekcję ze sprzedaży, argumentując, że nie chce, by narodowcy na swoich manifestacjach pojawiali się w swetrach reprezentacji. Cała kolekcja ubrań sportowców jest bowiem dostępna w sprzedaży.
Wielu Norwegów jest jednak oburzonych całą sytuacją. Nie zgadzają się z zawłaszczaniem nordyckich symboli przez grupkę ekstremistów. Sama firma Dale of Norway postanowiła nie wycofywać swetrów ze sprzedaży. Jej dyrektor powiedział, że fakt, iż neonaziści maszerują z norweskimi flagami, nie może oznaczać zakazu ich wywieszania.
Takie stanowisko poparł Terje Emberland, badacz w Holocaust Center w Oslo i ekspert od historii religii. Powiedział, że neonaziści próbują obecnie "zająć" symbole wikingów, tak jak norwescy i niemieccy naziści zrobili w latach 1930 - 40.
Rozwiązanie znalazła Norweska Federacja Narciarska, która orzekła, iż sportowcy sami zdecydują, czy chcą chodzić w swetrach z runami. Wszyscy odmówili ich noszenia.
Co ciekawe, swetry z runami do tej pory słabo się sprzedawały.