Kiedy blogerka kulinarna Agata Kubica, prowadząca blog zatytułowany Kobieta Wszechjedząca zajrzała na facebookowy fanpage krakowskiego Baru na Klinach, zobaczyła tam zdjęcie potrawy ukradzione z jej strony internetowej. Grzecznie zwróciła przedstawicielom baru uwagę, że tak się nie robi i jest to kradzież. Ich odpowiedź rozłożyła blogerkę na łopatki.
Owszem, przeprosili, ale w sposób dość buńczuczny.
– Nie jesteśmy firmą fotograficzną i zdarza się, że używając przepisu załączamy zdjęcia. My jesteśmy dumni, jeżeli ktoś wykorzysta nasz przepis, bo po dobrym posiłku, człowiek lepiej się czuje – odpisali blogerce przedstawiciele baru.
Dodali do tego kilka zdań dowodzących, że absolutnie nie czują się winni.
– Życzymy tylko takich problemów w życiu, nie mamy tyle czasu aby prowadzić bloga i bawić się w fotografa – piszą. Dodają, że to wylewanie na nich pomyj.
Na zdecydowaną prośbę, by usunąć zdjęcie z fanpage’a (okraszone na dodatek własnym dopiskiem baru), przedstawiciele jadłodajni odpisali w jeszcze gorszym tonie.
– Proszę nas podać do sądu za to przestępstwo, albo skazać zaocznie na śmierć. Śmieszą nas ludzie, którzy chcą tworzyć kuchnię, a zajmują się prawem. Musi pani być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Współczujemy – napisali.
Blogerka nie miała więc skrupułów i umieściła treść korespondencji na swoim fanpage’u. I przy okazji wyszło na jaw, że dumnie prezentowane przez Bar na Klinach zdjęcia potraw są „brane” z większej liczby miejsc. Słowem – kradzione z sieci.
Na fanpage’u baru pojawił się wpis o treści:
„Myślimy, że smak i jakość naszych potraw obroni się sama, a wszystkich niezadowolonych, których zdjęcia zostały w użyte w naszych prezentacjach w sposób samowolny BARDZO PRZEPRASZAMY.
Chyba zostały usunięte wszystkie wątpliwe fotki.”
Kluczowe jest tu słowo „chyba”, bo nawet pobieżny przegląd zdjęć wskazuje na to, iż choćby zdjęcie rosołu czy żurku nie zostało zrobione w barze. Jedno pochodzi z serwisu Wszystkiesmaki.pl, drugie z Targsmaku.pl.