
Reklama.
Do statutu spółki wpisano właśnie kilkanaście nowych rodzajów działalności, wszystkie są związane z hurtową sprzedażą produktów. I to praktycznie wszystkich – znajdziemy wśród nich owoce i warzywa, mięso, skorupiaki i ryby, mleko i nabiał, buty i ubrania, artykuły gospodarstwa domowego, biżuterię, porcelanę a także kosmetyki.
Wygląda więc na to, że na Orlenie będzie można zatankować, ubrać się od stóp do głów i kupić telewizor, a przy okazji zrobić zakupy na obiad. I to przy założeniu, że nie jemy fastfoodów, ale gołąbki z sosem pieczarkowym albo pstrąga pieczonego w migdałach.
Wiele osób zachodzi w głowę, po co Orlenowi takie zmiany w statucie. Naturalne podejrzenie pada na wchodzącą w życie ustawę o zakazie handlu w niedziele. Stacje benzynowe będą z tego zakazu zwolnione, więc jest jasne, że wiele osób będzie się na nich zaopatrywało. Pojawiają się nawet głosy, że PKN Orlen, jako koncern państwowy, miał wpływ na ustalenie zasad zakazu handlu w siódmy dzień tygodnia. Te informacje nie są jednak potwierdzone.
Służby prasowe koncernu twierdzą, że zbieg terminów to przypadek i już od końca 2016 roku firma planowała rozszerzyć działalność handlową. Zaś stacje własne Orlenu mają być małymi hurtowniami dla sieci franczyzowej. Tego argumentu nie da się do końca obronić, bo obecnie w sieci Orlenu działa ok. 1700 stacji benzynowych, w tym ok. 500 franczyzowych.