Wrocławianin wpadł na pomysł jak zmniejszyć ilość marnowanego jedzenia i jednocześnie pomóc najbardziej potrzebującym. Wystarczy do tego odrobina dobrych chęci i lodówka.
Polacy marnują rocznie około 9 mln ton żywności. Jak mówi na łamach „Gazety Wyborczej” Piotr Gluz, dyrektor Banku Żywności we Wrocławiu, jesteśmy pod tym względem na 5 miejscu w Unii Europejskiej.
W walce z tym niechlubnym rekordem może pomóc foodsharing. Ta prosta idea zachęca do dzielenia się jedzeniem. Wystarczy, że każdy, kto wie, że nie będzie w stanie zjeść wszystkiego co ma, podzieli się z potrzebującymi.
Służyć temu ma między innymi „społeczna lodówka”, którą we Wrocławiu postawił motorniczy MPK i członek rady osiedla Szczepin, Jan Piontek, informuje dziennik. Jak mówi sam Piontek, spotykał na ulicach ubogich ludzi, którzy nierzadko wyjmowali ze śmietników jedzenie nawet z kilkumiesięcznym terminem przydatności do spożycia.
Społecznych lodówek będzie więcej
Prąd do lodówki opłacają wspólnie członkowie rady osiedla, zaś korzystać z niej mogą wszyscy potrzebujący. Jak mówi pomysłodawca, lodówka ma również wartość edukacyjną, uczy dzielenia się z potrzebującymi. - Często półki zapełniają jedzeniem rodziny z dziećmi, a w rozdawanie żywności angażuje się wielu młodych. Zawożą na przykład produkty do domów potrzebujących, którzy nie są w stanie samodzielnie odebrać jedzenia – powiedział Piontek „Wyborczej”.
Z informacji dziennika dowiadujemy się, że obecnie działają we Wrocławiu dwie takie lodówki, ale plany Piontka zakładają, że docelowo ma ich być aż 40.